sobota, 28 sierpnia 2021

ulubieńcy miesiąca - sierpień 2021

Witajcie Kochani Czytelnicy!

No i stało się! Sierpień się nam kończy, a wrzesień już czyha za rogiem. Jedni się cieszą inni nie, ja jednak weselę się myślą, że jesień coraz bliżej. I nie, nie należę do ludzi którzy cały rok chcieliby mieć lato, doceniam każdą porę roku, ale bez wątpienia moją ulubioną jest jesień a ukochaną zima. Sierpień był dla mnie miesiącem spokojnym, pracowitym i smacznym. Korzystałam z sezonowych owoców i upiekłam wiele ciast, zrobiliśmy też sporo przetworów na zimę. Kupiłam kilka rzeczy na wyprzedaży letniej, ale też zaczęłam rozglądać się za ubraniami i dodatkami na jesień. Dziś pokażę Wam kilku ulubieńców mijającego już miesiąca sierpnia. Będzie i coś słodkiego i modnego a i książki się znajdą. Zaczytania życzę! :)

SŁONECZNIKI

Słoneczniki to moja letnia miłość. Kocham te kwiaty całym sercem i raduję się co roku gdy zakwitają w naszym ogrodzie. Tym razem udały się zarówno te posiane jak i te które nasiały się z zeszłego roku. Radość była zdecydowanie podwójna, a słoneczniki zakwitły już pod koniec lipca. Zrobiłam z nimi dwie sesje zdjęciowe, jedna ze zdjęcia ( tutaj ) i druga tutaj. Ale moją ulubioną zdecydowanie jest właśnie ta w sukience i kapeluszu, rodem z jakieś filmu z lat 40-tych XX.  Uwielbiam właśnie takie klimaty, w nich czuję się najlepiej. A sukienka ze zdjęcia jest lekka, przewiewna ale też świetnie sprawdzi się na jesień. Wystarczy zarzucić na wierzch sweterek bądź ramoneskę czy marynarkę.

BABECZKI

Moje pierwsze babeczki upiekłam w lutym a były nimi te marchewkowe. W sierpniu  postanowiłam spróbować przygotować najzwyklejsze babeczki, czyli na mące, jajkach, mleku, etc. Wykonanie ich było dziecinnie proste, babeczki piekłam w papierowych papilotkach ale, ale włożyłam je do takiej czarnej foremki specjalnej na babeczki. Ogólnie upiekły się, obyło się bez zakalca, wyszły naprawdę smaczne i wszystkim domownikom tak posmakowały, że zniknęły w godzinę z patery ;-) Przepis na pewno za jakiś czas pojawi się na blogu Garnuszek i Foremka.

SESJA ZDJĘCIOWA Z BELKAMI SŁOMY

Nie ma chyba roku bym w sierpniu nie zrobiła chociaż jednej sesji zdjęciowej na tle pola pełne belek słomy. Mam słabość do takich widoków, one najbardziej kojarzą mi się z sierpniem. W tym roku też nie mogło zabraknąć fotografii z belkami w tle, więcej zdjęć znajdziecie tutaj. Da się jeszcze owe belki zobaczyć na wielu polach, ludzie nie zdążyli wszystkiego jeszcze zabrać. Nasze zaś tego samego dnia kiedy została słoma zbelowana, zwieźliśmy je do stodoły. 

STOKROTKI NA SŁOMIE

Taki tytuł nosił wpis dodany przeze mnie 13 sierpnia a więcej zdjęć tej sesji zdjęciowej na tle sterty belek znajdziecie tutaj. Ubrana byłam wtedy w sukienkę w stokrotki, przez co powstał wpis o tytule stokrotki na słomie. To była moja pierwsza sesja zdjęciowa na tle sterty, wcześniej tylko robiłam na polu pełnym słomianych belek. Cieszę się, że w tym roku mogłam zrobić coś innego, sesja spotkała się także z Waszym pozytywnym odzewem.

KSIĄŻKA O MIŁOŚCI BASI I KRZYSZTOFA

BACZYŃSKICH

W tym miesiącu 1 sierpnia obchodziliśmy 76 rocznicę wybuchu powstania warszawskiego a 4 sierpnia minęło tyle samo lat od śmierci genialnego poety czasu wojny Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Niezmiernie się cieszę, że w tymże miesiącu i roku udało mi się dostać w bibliotece i przeczytać książkę pt. „ Ty jesteś moje imię” autorstwa Katarzyny Zyskowskiej- Ignaciak. Zauroczyłam się w niej bez reszty, cudownie było poznać Basię i Krzysia na podstawie tej książki. Zawierała ona w sobie wiele cennych informacji i faktów o których nie miałam pojęcia. Link do recenzji znajdziecie tutaj

SERNICZEK

Swój pierwszy sernik w życiu upiekłam w czerwcu, drugi teraz w sierpniu. Znalazłam genialny przepis na jednym z kulinarnych blogów i postanowiłam, że go wypróbuję. Miałam obawy, jak to z sernikiem bywa nie zawsze się udaje. Jednak mi zarówno za pierwszym jak i za drugim razem sernik wyszedł obłędny. Rozpływający się w ustach, pyszny, a przepis pojawi się na naszym blogu Garnuszek  i Foremka już wkrótce.  Bądźcie czujni ;-)

SŁONECZNIK W BUTELCE

Historia owego butelkowego wazonu jest dosyć zabawna, bo … kupiłam tę butelkę na wiśniową nalewkę, ale … nie chciała się zatrzasnąć. Wiadomo szkoda było butelkę wyrzucić wpadłam na pomysł by użyć ją jako swego rodzaju wazon na jednego kwiatka. A, że sezon na słoneczniki w sierpniu w pełni to i co i raz owy kwiat lądował w butelce. Pomysł tak mi się spodobał, że może nawet na jesień wykombinuję jakąś liściową kompozycję w tejże butelce. 

WNIEBOWZIĘCIE NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY

Piętnastego sierpnia jak co roku poniosłam do kościoła zrobiony dzień przed bukiecik z ziół i kwiatów do poświecenia. Nie wyobrażam sobie mojego sierpnia, bez uczestnictwa 15 dnia tego miesiąca w kościele z wiązanką w ręku. Jest to niezwykle piękna tradycja, przekazała mi ją mama, ja też kiedyś chciałabym ją przekazać moim potomnym. W tegorocznym  bukiecie znalazł się brązowy słonecznik, istna nowość. Mama zasiała słoneczniki zdawać by się mogło, że wszystkie miały być żółte a tu niespodzianka i kilka wyrosło brązowych. Nie mogło tego okazu zabraknąć rzecz jasna w świątecznej wiązance. Był w niej też krwawnik, dziurawiec, trawy, kłosy zbóż ale też czerwona koniczyna i inne polne kwiatuszki.

***

Tak oto dobiega końca mój wpis z ulubieńcami miesiąca sierpnia. Sierpień odchodzi, chociaż go kocham to cieszę się, że wrzesień za kilka dni. Ósmy miesiąc roku pozostanie w mojej pamięci jako spokojny, słoneczny, ciepły i deszczowy. Lato w tym roku było przyjemne, upały doskwierały tylko w lipcu i to było ich mało ku mojej uciesze rzecz jasna. Na wrzesień życzę sobie więcej radości z życia, więcej uśmiechu, optymizmu, weselenia się z nadchodzącej jesieni, moc inspiracji i pomysłów na kolejne wpisy na blogu. A Wam życzę miłego września, cieszcie się ze zmieniającej aury. Jesteśmy szczęściarzami, że nie ma u nas gigantycznych powodzi, upałów czy pożarów jakie pustoszą naszych europejskich sąsiadów tj. np. Włochy, Hiszpania itp. Żyjemy naprawdę we wspaniałej strefie, doceniajmy to, że pada deszcz, świeci słońce, że pory roku się zmieniają. Nie ma nic piękniejszego jak wdzięczność z tego co się ma.

Cudownego września dla Was!

*** 

środa, 25 sierpnia 2021

zadbaj o swoje dłonie z Sinsay

Dzień dobry Moi Kochani! 

Jak mijają Wam te ostatnie sierpniowe dni? U nas od poniedziałku nieustannie pada deszcz, wieje wiatr i pogoda zrobiła się iście jesienna. Ogromnie się cieszę, że jesień za rogiem, powoli uzupełniam moją garderobę o kilka nowych dodatków i ubrań na pierwsze chłody, ostatnio nawet kupiłam drewnianą girlandę w kształcie jesiennych liści by powiesić ją sobie w pokoju. Tak, tak jesienna ze mnie dziewczyna, nie mogę się doczekać tych klimatycznych dni, stylizacji, kolorowych liści, ale zanim to wszystko jeszcze raduję się z ostatni dni sierpnia. Będąc na zakupach w Sinsay jakiś czas temu kupiłam dwa kremy do rąk w przeuroczych opakowaniach. Właśnie dziś chciałabym je Wam pokazać i coś nie coś Wam o nich opowiedzieć, zatem zapraszam do lektury. 

Jestem pod ogromnym wrażeniem w jak szybkim tempie Sinsay ze sklepu z ubraniami tylko dla dziewczyn zamienił się w sklep z odzieżą, dodatkami dla kobiet, mężczyzn i dzieci a także z artykułami do domu i kosmetykami. W tym roku pokusiłam się o kosmetyki do makijażu o których pisałam Wam w tym poście, kupiłam też 3 buteleczki perfum kolejno znajdziecie je tutaj, 1, 23 . Tym razem postanowiłam przetestować kremy do rąk, każdy kosztował 5.99 zł. Zamknięte są w uroczych opakowaniach. Jeden jest pięknym jednorożcem, drugi słodką pandą. Kremu w opakowaniu jest 50 ml. Jeśli chodzi o skład jest napisany istnym maczkiem, niestety mam słaby wzrok i nie jestem w stanie tego odczytać. Dodam, że kremy wyprodukowała firma Marion sp. z.o.o która ma swoją siedzibę w Gdyni. Krem jednorożec ma zapach owocowy zaś krem panda arbuzowy. Obydwa zapachy są mocno wyczuwalne, może ten drugi nieco mniej. Nakładając je na dłonie przez długi czas da wyczuć się woń owocową bądź arbuza. Skóra po aplikacji kremu zostaje szybko nawilżona, da się zdecydowanie to poczuć. Kremy przez to, że są małe są idealne do torebki, plecaka i wszędzie tam gdzie nasze dłonie potrzebują nawilżenia. Dodam, że kolekcja kremów do rąk z Sinsay jest naprawdę imponująca, są różne warianty zapachowe ale i bezzapachowe. Każdy zdecydowanie znajdzie tam coś dla siebie. 



A Ty - znasz już nową linię kremów do rąk z Sinsay?
***

czwartek, 19 sierpnia 2021

kobieta w czerni


Dzień dobry Kochani! 

Witam Was serdecznie dziewiętnastego dnia sierpnia. Pogoda się nam zmieniła ku mojej uciesze rzecz jasna, jest chłodniej i w powietrzu czuję już jesień. A przez te ostatnie dwa dni kiedy popadał deszcz, wiał lekki wiatr i sypały się troszkę liście brzozy to już w ogóle moje myśli powędrowały ku jesieni. Mimozy kwitną a to znak, że ona już za rogiem, zresztą jest sporo znaków jakie daje nam ta pora roku. Np. poranki są mgliste i chłodne , wieczory także. Słońce jakoś tak już słabiej przypieka, a w mojej okolicy już nie ma bocianów. Chyba poczuły w skrzydłach, że już pora na nie, spotkamy się za rok. W mojej głowie już rodzą się pomysły na jesienne stylizacje, letnich ubrań mam bardzo mało a i tegoroczne wyprzedaże jakoś nie specjalnie mnie porwały. Było bardzo mało rzeczy takich które by mi się spodobały i które bym kupiła. Sporo ubrań produkują tylko na jeden sezon, a ja kocham klasyki. No i taki klasyk dzisiaj Wam przedstawiam. Stylizacja w czerni od stóp do głów, wzorowana na Audrey Hepburn. Kocham styl tej kobiety jak i ją samą. Była piękna, niezwykle elegancka ale dziewczęca no i świetnie się ubierała. Jej mała czarna w filmie " Śniadanie u Tiffany'ego" podbiła serca milionów kobiet na świecie. Moje zresztą też, bo rok temu małą czarną sukienkę sobie zakupiłam. Dzisiaj zaś będzie połączenie czarnej koszulki ze stójką z czarnymi spodniami a do tego czarne balerinki ze spiczastym noskiem. Jest klasycznie, bez zbędnych ozdobników, jest elegancko wręcz idealnie i na co dzień i na większe wyjście. Jeśli macie czasem takie dni, że nie Wiecie co na siebie włożyć polecam albo stylizację na czarno albo dżinsy, białą koszulę i balerinki. Prostota się zawsze obroni, uwierzcie mi! :) 



A to moja stylizacja inspirowana stylem Audrey





koszulka / Sinsay
buty i spodnie / targowisko miejskie
***

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

w malinowym chruśniaku

Dzień dobry w poniedziałek!

Do stworzenia dzisiejszego wpisu zainspirował mnie wiersz Bolesława Leśmiana pt. " W malinowym chruśniaku". Znam ten wiersz ze szkoły, pamiętam jak omawialiśmy go na języku polskim, tylko w której klasie to było? Tutaj już Wam tego nie powiem, bo najzwyczajniej w świecie mam lekką lukę w pamięci. Bądź co bądź wiersz ten a właściwie erotyk,  niezmiennie od lat mnie zadziwia i właśnie dziś a raczej w sobotę, bo wtedy wybrałam się z mamą do naszego malinowego chruśniaku i zrobiliśmy iście malinowe zdjęcia. Wracając do dzieła Leśmiana zadziwia mnie jego poezja i postanowiłam, że zacznę częściej po nią sięgać. W ogóle zauważyłam, że od 2 lat więcej czytuję wierszy, zastanawiam się nad ich istotą i sensem i Wiecie co ? Wspaniale mi z tym ;) A zdjęcia oczywiście na tle naszego malinowego chruśniaku, co roku dosadzamy nowe krzaki wiosną by potem latem rozkoszować się smakiem swojskich malin. 

Bolesław Leśmian

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem

Zapodziani po głowy, przez długie godziny

Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.

Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.


Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,

Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,

Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,

I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.


Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,

A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,

Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni

Owoce, przepojone wonią twego ciała.


I stały się maliny narzędziem pieszczoty

Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie

Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,

I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.


I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,

Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,

Porwałem twoje dłonie — oddałaś w skupieniu,

A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.






sukienka / targowisko miejskie

sweterek / Reserved

kapelusz / TXM

***

piątek, 13 sierpnia 2021

stokrotki na słomie

 Cześć Kochani Czytelnicy! 

Jak mijają Wam te piękne sierpniowe dni? Mi dobrze, ostatnio przeprowadziliśmy remont kuchni wraz z rodzinką, pogoda dopisuje także zakasamy rękawy i działamy. W międzyczasie też wybieram się na spacer po łące a przy okazji idę zbierać pierwsze maliny jakie pojawiły się na niedaleko od mojego domu znajdujących się krzaczkach. Uwielbiam też je jeść prosto z krzaka, pychota! :) Zaczął się też sezon na śliwki, te pierwsze słodkie węgierki zajadamy same albo robię z nimi ciasta. Będziemy też działać kompoty w słoikach. Jak ja uwielbiam szykować wszelkie przetwory, zamykać lato w słoikach a potem rozkoszować się nim mroźną zimą :) A dziś Kochani przedstawiam Wam możliwie najprostszą stylizację z sukienką w stokrotki. Wystarczy tylko ona, do tego brązowe balerinki, kapelusz i przeciwsłoneczne okulary. Nic więcej nie trzeba, minimalizm górą! :) A zdjęcia wykonane oczywiście na iście skerpniowym tle czyli sterta ułożona z tegorocznych belek słomy :) Pozdrawiam 







sukienka / Cropp
kapelusz / TXM
buty  i okulary / Sinsay
***

wtorek, 10 sierpnia 2021

bluzka vintage

 Cześć Moi Kochani Czytelnicy!

Jak się miewacie? Jak mijają Wam te piękne sierpniowe dni ? Mi dobrze, napawam się pięknem sierpnia, bo kocham ten miesiąc całym sercem. Dało się też u mnie w okolicy zauważyć iż powoli zaczynają rozkwitać mimozy, kojarzycie może piosenkę Czesława Niemena " Mimozami jesień się zaczyna..." ? To wiersz pt. "Wspomnienie" autorstwa Juliana Tuwima, same mimozy to na żółto kwitnące rośliny które wywodzą się z Ameryki Południowej. Kto wie może z nimi wymyślę jakiś wpis, ale na razie cicho sza ;) Dzisiaj za to będą zdjęcia na tle belek słomy, uwielbiam właśnie takie widoki i to one najbardziej kojarzą mi się z miesiącem sierpniem. Na pole pełne ścierniska założyłam czarne klapeczki, wydawać by się mogło, że mogłam poranić sobie stopy ale nic z tych rzeczy bo... akurat szłam tym wyjeżdżonym ścierniskiem zarówno przez kombajn jak i później przez ciągnik z belarką. Tak więc uniknęłam skaleczeń a i zdjęcia wyszły godne opublikowania na blogu. Oczywiście stylizacja wzorowana na dawnych latach a co za tym idzie ubrałam bluzkę w stylu vintage z ozdobną stójką i baloniastymi rękawami. Do niej wybrałam spodnie w pepitkę, wspomniane wcześniej czarne klapki i słomkowy kapelusz. Nie mogło się też obyć bez przeciwsłonecznych okularów i obowiązkowo uśmiechu. I tego ostatniego Wam życzę na wszystkie sierpniowe i następne dni waszego życia. Dużo uśmiechu Kochani, byle do przodu! Buziaki















bluzka i okulary / Sinsay
spodnie / New Yorker
klapki / Mannika
***
Witaj, cieszę się, że tutaj jesteś i bierzesz udział w komentarzowej konwersacji. Jednak pamiętaj o jednym: Jeśli jesteś blogerem liczę na to, że napiszesz więcej jak jedno słowo. Dziękuję Ci za poświęcony czas. Odwiedzam blogi komentujących.

POLECANE WPISY