Dzień dobry Drodzy Czytelnicy!
❤❤❤
Końcówka marca, miesiąca który
był ciężki, bardzo dla nas Polaków ale i nie tylko dla nas, bo jak wiadomo na
całym świecie ten miesiąc był trudny. I nie tylko marzec, ale akurat w Polsce
ten miesiąc stał się jakimś istnym koszmarem rodem z horroru. Liczę na to, że w
kwietniu nastąpi przełom, mam ciche nadzieje, że uda się zatrzymać tego wirusa.
Wszystko wróci do normy, z czasem o nim zapomnimy. Ale jeśli już uda się go
pokonać nie zapomnijmy dalej być życzliwi, pełni empatii dla bliźniego.
Chciałabym by ta zwykła ludzkość wobec drugiego człowieka nie skończyła się
wraz z zakończeniem epidemii. Miło było by gdyby w naszych sercach pozostała
ona na dłużej a nawet i na zawsze, bo bycie dobrym i miłym o wiele bardziej się
opłaca niż sianie zamętu i plucie jadem na lewo i prawo.
Mimo, że marzec był ciężkim
miesiącem zdarzały się w moim życiu dobre chwile. Pogoda chwilami dopisywała,
czuć było wiosnę, słonko przygrzewało, muskało twarz swoimi ciepłymi
promieniami. Ale zdarzyła się nam też zima, z czego niezwykle się ucieszyłam.
Nie było śniegu w zimie to pojawił się na wiosnę. Trzeba się cieszyć, że w ogóle
się pojawił, tęskniłam za białym puchem i tymi uroczymi śnieżynkami wirującymi
na wietrze. W tym miesiącu nadgoniłam też czytanie, przeczytałam 3 książki –
wszystkie trzy autorstwa Gabrieli Garagaś. Ogólnie ten miesiąc przeleciał mi
praktycznie przez palce, każdego dnia odkrywałam nowe okienko w zdrapce
wielkopostnej jaką zakupiłam z gazetą superexpress. Fajnie było zdrapywać
monetą poszczególne dni, sporo ich jeszcze zostało bo Wielki Post nadal trwa,
wkrótce jego zwieńczenie, dzisiaj mamy ostatnią piątą niedzielę tego jakże
pokutnego czasu. Za tydzień pierwsza niedziela kwietnia, Niedziela Palmowa, co
oznacza, że Wielkanoc tuż tuż. Co więcej działo się u mnie w marcu? Zajęłam się
kucharzeniem, pieczeniem ciast, upiekłam pizzę, zrobiłam swoje pierwsze gofry i
spędzałam w kuchni więcej czasu z mamą.
Z małą pomocą siostry zrobiłam wianek wielkanocny a razem z mamą ozdobiłyśmy
cekinami styropianowe jajka. Nie mogę narzekać, że było mi w tym trudnym czasie
źle, bo bym skłamała. Dałam radę jakoś to wytrzymać, chociaż bywały takie dni,
że byłam wściekła, smutna, i chciało mi się beczeć w poduszkę. Oczywiście
dawałam upust tym emocjom jakie się we mnie kłębiły. Najważniejsze to pozwolić
sobie na smutek kiedy się pojawia, nie zawsze człowiek jest roześmiany, wesoły
i chce mu się skakać ze szczęścia. Są te dni, że chcesz się zakopać pod ziemię,
zasnąć, przespać to co złe. I ja czasem takie dni też miewam. Jak każdy
zresztą, w marcu takich chwil było kilka, jednak nie będę się nad nimi
rozwodzić bo szkoda czasu. W tym miesiącu pojawiło się kilku ulubieńców.
Książki, muzyka, jedzenie, stylizacje… czyli to co lubię najbardziej.
Perfumy
Bi-es Candy Girl
Moja wiosna pachnie
truskawkami, bitą śmietaną i wanilią. Te trzy składniki tworzą piękną nutę
zapachową o nazwie Candy Girl od firmy Bi-es. Jako nastolatka uwielbiałam ich
perfumy, miałam ich całkiem sporo w swojej kolekcji. Na początku marca będąc na
zakupach w Biedronce odruchowo zerknęłam na półkę z perfumami. Postanowiłam je
powąchać, a jak sięgnęłam po Candy Girl dosłownie przepadłam. Słodki, uroczy
zapach na wiosnę i nie tylko. Uwielbiam nuty truskawek i wanilii. Słodkie perfumy
są u mnie mile widziane, a za te zapłaciłam tylko 9,99 zł. Akurat była promocja bo to było przed Dniem
Kobiet ;-)
Ozdoby
do włosów z Aliexpress
W marcu przyszły długo
wyczekiwane przeze mnie paczki z ozdobami do włosów jakie zamówiłam sobie pod
koniec stycznia na Ali. Przyznam, że miałam obawy czy do mnie dotrą. Na
szczęście wszystkie trzy się pojawiły co bardzo ale to bardzo mnie ucieszyło.
Robi się coraz cieplej to i będę mogła nosić fryzurki z tymi uroczymi ozdobami.
Jestem pewna, że nie raz pojawią się na blogu, a jeśli jesteście ciekawi jakie
preferuję fryzury na wiosnę zapraszam Was do posta 8 fryzur na wiosnę/ zamówienie z Aliexpress .
Wielkanocne
DIY
W tym roku postanowiłam sobie,
że sama wykonam świąteczne ozdoby. W Pepco zakupiłam potrzebne gadżety,
styropianowe jajka i kółko do zrobienia wianka. Kupiłam też różnokolorowe
cekiny i wszelkiego rodzaju dekoracje. Pisanki wyczarowałyśmy z mamą, chociaż
jedną zrobiłam sama od początku do końca. Jestem zdania, że takie dekoracje
jakie robimy sami jakoś tak bardziej cieszą oko. Ale samo wykonanie daje
człowiekowi wiele frajdy a jak jeszcze zaangażuje w to domowników to już w ogóle.
Przed świętami pojawi się na blogu wpis z moim wielkanocnym DIY. Zobaczycie
jakie cudeńka udało mi się w tym roku zmalować.
Ciasto zebra
Marzec to
zdecydowanie najsłodszy miesiąc w tym roku . W styczniu i w
lutym nie upiekłam tyle co właśnie w marcu. A co będzie w kwietniu kiedy to
święta wielkanocne za pasem? Szykuje się tego jeszcze więcej zapewniam Was.
Ciasto zebra to ciacho jakie moja mama piekła mojemu rodzeństwu w latach
80-tych. Ja jestem najmłodsza w rodzinie, rocznik 98.tak więc nie wiem jak to
było w tych czasach. Moje dzieciństwo przypadało na końcówkę lat 90-tych i
początek 2000. Wracając do ciasta to wykonuje się je dość długo ale efekt jest
naprawdę wow. Teraz praktycznie umiem je zrobić sama, mama mnie tego nauczyła.
Samo ciacho jest wyjątkowe nie tylko dlatego, że ma paski niczym zebra ale
dodaje się do niego szklankę oranżady, najlepiej białej. Smakuje po prostu
znakomicie.
Jak co roku nasze kobiece
święto było moim ulubionym wydarzeniem w marcu. Jak rok temu dostałam od taty
piękny bukiet tulipanów, moich ulubionych w kolorze pudrowego różu. Z okazji Dnia Kobiet upiekłam pyszny torcik,
który udekorowałam mrożonymi truskawkami i kawałkami ananasa z puszki.
Zdecydowanie tegoroczny Dzień Kobiet był dniem bardzo udanym i będę mile go
wspominać.
Domowe gofry
W tym miesiącu
po raz pierwszy w swoim życiu sama zrobiłam gofry. Dostałam w prezencie małą
gofrownicę, w której mieszczą się dwa gofry. Od siostry dostałam sprawdzony
przepis i zaczęłam działać. Gofry wyszły smaczne, z domowym dżemem wyśmienite.
Uwielbiam gofry, teraz kiedy idzie do lata już sobie wyobrażam jakie cudowne
desery będę tworzyć jak tylko w naszym ogródku pojawią się truskawki. Wystarczy
tylko upiec gofry, samemu ubić śmietankę a na wierzch położyć owoce. Na takie
chwile warto czekać z utęsknieniem i ja już ich oczekuję z wielką ekscytacją.
Książki
Ten miesiąc zdecydowanie
należał do książek autorstwa Pani Gabrysi Gargaś. Przeczytałam 3 z czego dwie
skradły moje serce. Mowa o „ Minione Chwile” oraz „A miększy nami wspomnienia”.
Obie te książki miały historyczne tło, ja uwielbiam powieści w których jest
nawiązanie do historii, kiedyś jak chodziłam do szkoły to historia była moim
ulubionym przedmiotem. W sumie ona i język polski, bo kocham poezję i dobre
książki. Wracając do wyżej wymienionych pozycji książkowych oprócz tego, że
posiadały tło historyczne opowiadały o miłości.
Pierwsza o wszystkich jej odcieniach od zakochania, po głęboką, namiętną
miłość aż po nienawiść. Zaś druga o
miłości matki do dziecka, a także miłości w czasie okupacji niemieckiej. Obie książki czytałam w ekspresowym tempie,
przyznam, że ciężko było się od nich oderwać. Głęboko mnie poruszyły i zostały
na dłużej w mojej pamięci. Obie czytałam
w ogromnymi wypiekami na twarzy.
Minione
Chwile
Anna pozostawia wszystko za sobą i wyjeżdża do Szkocji, by
wyleczyć złamane serce. Znajduje tam prace w posiadłości Lady Abigail, mając
nadzieje, ze to koniec jej problemów. Jednak w murach starego dworu w West
Lothian odzywa przeszłość , a przyczajone demony wychodzą z ukrycia. Historia
starszej pani wstrząsa młodą dziewczyna. Lady Abigail kochała kiedyś ze
wzajemnością młodego, polskiego oficera, Waldemara Leśniewieckiego . Jednak
wszystko sprzysięgło się przeciw tej miłości. W młodym oficerze zrodziły się bunt i niezgoda na niesprawiedliwość. Przegrany zwycięzca opuścił Szkocję i
wrócił do ojczyzny. Jednak jego losy potoczyły się zupełnie inaczej, niż by
sobie tego życzył. Uciekając przed podejrzeniami o szpiegostwo powrócił do
Szkocji, by na nowo złączyć swój los z Abigail. Jednak czy to ona była mu
przeznaczona?
A między nami wspomnienia
Ada traci
wszystko, co do tej pory było w jej życiu ważne. Trudne okoliczności zmuszają
ją do rozstania z ukochanym. Przez kilka lat żyje jak w letargu. Pewnego dnia
postanawia odwiedzić swoją babcię, Marię, która w zaufaniu opowiada wnuczce
swoją historię. Młodość Marii przypadła na okres wojny. To był trudny i bolesny
czas. Pomimo okrucieństw wojny kobieta zakochała się do szaleństwa w
mężczyźnie, którego nie powinna była pokochać. Czy to uczucie miało szansę
przetrwać skoro Franz był Niemcem? Czy można kochać, a zarazem nienawidzić?
Franz dla tego uczucia zaryzykował wszystko. Maria stara się przekonać wnuczkę,
że w życiu liczy się tylko miłość, każda miłość, i to, jaką siłę możemy
odnaleźć dzięki bliskości drugiego człowieka. Rozgrzewająca serca powieść o tym, co jest tak naprawdę ważne. O relacjach
międzyludzkich i o uprzedzeniach. O niewypowiedzianych słowach, obawach,
stracie i wielkim uczuciu. O tym, że życie nikogo nie oszczędza. To także
historia o tym, że najważniejsze, to móc kogoś kochać. Tak prawdziwie, bez
oczekiwań.
Zima
wiosną
W przed ostatnią niedzielę pogoda zrobiła nam
mega niespodziankę, bo przez calutki dzień padał śnieg a rano w poniedziałek kiedy
się obudziłam było bialutko. Postanowiłam to wykorzystać i zrobiłyśmy z mamą
kilka zdjęć. Wpis znajdziecie tutaj . Wracając do chwilowej zimy – sprawiła mi
sporą radość, uwielbiam śnieg. Szkoda tylko, że tak późno i, że na następną
zimę muszę poczekać do grudnia. Mimo to cieszę się, że chociaż przez chwilkę
mogłam się nim pocieszyć. Teraz już marzę o ciepłej wiośnie i lekkich
stylizacjach.
Dwurzędowy płaszcz w kratkę
Płaszczyk zakupiłam w styczniu
na zimowych wyprzedażach w sklepie Cropp. Jest dość cienki, dlatego na wiosnę
jest wprost idealny. W marcu bardzo często go nosiłam, w połączeniu z beretem
tworzył fajną paryską stylizację.
Ogólnie kocham nosić płaszcze, są kobiece, bardzo dobrze się w nich
czuję i wpisują się w mój obecny styl. Stylizacja z tym w kratkę była dodana 17
marca a kto jeszcze nie widział zapraszam go tutaj .
Bułeczki z dżemem porzeczkowym
W miniony
piątek razem z mamą wzięłyśmy się za pieczenie drożdżowych bułeczek z dżemem.
Uwielbiam zapach ciasta w domu, czuję wtedy bezpieczeństwo i ciepło. Moja mama
jest świetną kucharką i piecze pyszne ciasta, siostra zresztą też. To od nich
uczę się przygotowywania domowych smakołyków. Zawsze biorę notesik, długopis i
notuję wszelkie przepisy i wskazówki. Jak to moja mama mówi: „ Przyda Ci się to
w dalszym życiu.” Oj tak, a ja marzę o tym by w przyszłości piec i gotować dla
swojej rodziny. Więc wszelkie nauki nie pójdą w las.
A wykonanie tych bułeczek jest mega proste: wystarczy pół kg mąki, pół litra mleka, 2 jajka ( może być jedno całe a z jednego tylko żółtko), 10 dag drożdży, 10 dag rozpuszczonego masła, olejek z aromatem, cukier. Drożdże należy połączyć z cukrem ( łyżka cukru na 10 dag drożdży), następnie przesianą mąkę łączymy z podgrzanym w rondelku mlekiem i masłem. Dodajemy jajka, rozgniecione z cukrem drożdże, olejek z aromatem . Wszystko wymieszać najlepiej w misce. Nakryć ją ściereczką i zostawić do podrośnięcia, następnie formować bułeczki i nadziewać dżemem. Roztrzepać jajko w miseczce i smarować pędzelkiem wierzch bułeczek. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec ok. 30- 35 minut.
Zdrapka
Wielkopostna 2020
W tym roku po raz pierwszy
przeżywam Wielki Post ze Zdrapką Wielkopostną, która była dołączona do gazety
SuperExpress. Od Środy Popielcowej aż do Poniedziałku Wielkanocnego. 40 okienek
które zawierają różne zadania. Czas Wielkiego Postu to czas udoskonalania
siebie, swojej duszy nie ciała. To czas gdy zastanawiamy się nad swoim życiem,
nad tym co możemy zrobić dla innych ale i dla środowiska. W tej zdrapce są
różne zadania, mega mi się one podobają i codziennie z wielką ekscytacją odkrywam te nowe.

Filmy
U mnie zarówno z filmami jak i
książkami jest tak, że jak złapie mnie faza to mogę oglądać i czytać nieskończenie
wiele i długo. Jak zaś ta faza nie łapie nie mam w ogóle chęci nic oglądać albo
czytać. W tym miesiącu z filmów jakie obejrzałam najbardziej spodobały mi się „
Listy do Julii” oraz animacja „Sekretne życie zwierzaków domowych”. Ten
pierwszy obejrzałam na cda.pl zaś drugi w piątek na TVN. „ Listy do Julii” to
cudowna komedia romantyczna, z pięknymi widokami, o miłości która nie liczy
sobie lat ani czasu. Która trwa i trwa. Zauroczył mnie ten film, jestem pewna,
że jeszcze nie raz go obejrzę. Zaś „Sekretne życie zwierzaków domowych” – tutaj
to się działo. Przezabawny film animowany dla całej rodziny zdecydowanie.
Uśmiałam się do łez, uwielbiam takie bajki ;-)
Muzyka
Kilka osób już jakiś czas temu
pytało mnie jak możliwe jest to, że ja młoda osoba słucham muzyki z dawnych
lat, że lubię hity z lat 60. , 70. itp. Tak więc odpowiadam: odkąd pamiętam u
nas w domu taka muzyka najczęściej rozbrzmiewała. Jak byłam mała to
nagrywaliśmy piosenki na kasety, moja siostra uwielbiała słuchać Britney
Spears. Do dziś mamy kasetę z jej piosenkami. Tak więc mam zaszczepione
uwielbienie do starych hitów, mają w sobie to coś. Mam do nich ogromny
sentyment. W tym miesiącu dużo słuchałam piosenek Pana Michała Bajora, odkryłam
też świetne utwory świetnego wokalisty Salvatore Adamo. Ponadto słuchałam też
trochę Presleya, Marka Grechutę, Irenę Jarocką i Marie Laforet .
I tak oto dobiegliśmy końca
dzisiejszego posta. Jak widzicie
uzbierało się całkiem sporo tych ulubieńców. Na zakończenie chcę jeszcze
napisać Wam pewną myśl. Otóż wiem, że nie jest ciekawie w naszym kraju w
związku z pandemią, jednak musimy walczyć z naszą pandemią smutku. Mniej
telewizji, mniej Internetu, mniej czytania na forach internetowych i mniej
oglądania serwisów informacyjnych. Więcej czytania książek, więcej przebywania
razem, spacerów a kto wierzący modlitwy i zaufania do Boga. Wszystko będzie
dobrze, to jak wygląda nasze życie zależy od tego jakim widzą je nasze oczy i
jakim czuje je nasze serce. Trzeba wierzyć, że będzie jak najlepiej, nie użalać
się nad sobą, bo czy jest pandemia czy jej nie ma nasze życie mija, czas mija a
utraconego czasu nikt nam już nie zwróci. Wczoraj było wczoraj, a dziś jest
dziś. Musimy rozradować nasze serca, bo nie wiemy ile tego czasu nam jeszcze
zostało. Żal było by teraz siedzieć i się umartwiać a potem umrzeć z
przekonaniem, że zmarnowało się tak cenne chwile na wpatrywanie się w ekran i
jeszcze większe gromadzenie w sobie strachu i smutku. Im mówimy stanowcze NIE! Nie dajmy się, walczmy z nimi. Jestem pewna, że każdy może wygrać jeśli tylko chce, potrzeba chęci i determinacji. I tego Wam życzę a także pięknego, słonecznego niedzielnego popołudnia! Trzymajcie się ciepło!
❤❤❤