Jutro Tłusty Czwartek. U mnie
już dzisiaj prawdziwe pączkowe szaleństwo. Razem z mamą pokusiłyśmy się na
domowe pączki z wiśniowym nadzieniem. Te własnoręczne i wykonane z sercem są o
niebo lepsze jak te ze sklepu czy cukierni. Myślę, że się z tym ze mną
zgodzicie prawda? A jak u Was przygotowania do najbardziej kalorycznego
czwartku w całym okrągłym roku? Przygotowujecie sami słodkości czy jednak wolicie pójść na łatwiznę i zakupić je w sklepie?
Z racji tego, że został nam już
tylko jeden dzień Lutego pora więc na post z serii „Garść inspiracji” . Ostatnie zestawienie z dwóch zimowych miesięcy
grudnia i stycznia cieszyło się wśród Was sporym zainteresowaniem dlatego mam
nadzieję, że dzisiejsze także zyskają Waszą dość sporą sympatię.
Walentynki już co prawda dawno
za nami ale… Jak można odmówić sobie relaksującej kąpieli w wannie pełnej
pachnącej piany. A jeszcze jak ta piana pachnie piankami Marshmallows to już w
ogóle istny raj! ;-)
W dzisiejszym wpisie pragnę
zaprezentować Wam moją totalną nowość wśród produktów pod prysznic i do kąpieli
marki Isana Young. Jest nią żel pod prysznic o zapachu pianek Marshmallows.
Słodki zapach równie słodkiego smakołyku może być w Twojej wannie. Wystarczy,
że kupisz w Rossmannie wyżej wymieniony żel, napełnisz wannę ciepłą wodą,
dodasz do niej kosmetyk i voile kąpiel w piankach gotowa ! ;-)
Żel pod prysznic Isana Young
Marshmallows
Żel pod prysznic o zapachu pianki Marshmallow. Pysznie
pachnący żel użyty podczas porannego prysznica pozwoli Ci rozpocząć dzień w
dobrym humorze. Wieczorem natomiast pozwoli odprężyć się po wyczerpującym dniu.
Dobry humor będzie tego naturalnym efektem.
Tolerancja skórna. Produkt przebadany dermatologicznie. pH
przyjazne dla skóry.
Cechy produktu:
skóra – normalna
rodzaj – żel pod prysznic
właściwości – relaksujące /
aromaterapeutyczne
formuła – zapachowa
opakowanie – w butelce
konsystencja – w żelu
pojemność – 300 ml
made in Germany
MOJA OPINIA
Żel bardzo fajnie się pieni.
Posiada bardzo słodki zapach pianek Marshmallows. Wielka szkoda, że zapach nie
utrzymuje się na skórze dłużej niż kilkanaście minut. Produkt nie wywołał u
mnie reakcji alergicznej ( o co u mnie nie trudno ) , moja skóra w pełni go
zaakceptowała. Plusem jest to, że kosztował mnie tylko 4 zł. A jak dla mnie taka
cena zachęca do przetestowania.
Zbliżamy się do końca miesiąca,
pora więc na post z serii ulubieńcy
miesiąca. Tym razem nie będzie to wpis jakie dotychczas dodawałam o tej
tematyce. Będzie to post poświęcony tylko i wyłącznie kosmetycznym ulubieńcom
miesiąca, a są nimi 3 produkty do pielęgnacji włosów, o których pokrótce Wam
dzisiaj opowiem.
Dodam, że wszystkie te produkty to totalna nowość w mojej kosmetyczce ❤
Szampon advance Techniques AVON
Luksusowy szampon regenerująco-
ochronny . 10 korzyści dla Twoich włosów. Właściwie ten szampon dostałam jako Gwiazdkowy prezent, ale to dopiero teraz w Lutym coraz częściej myłam nim włosy. Po umyciu tym szamponem włosy są lekkie, puszyste i gładkie. Szampon posiada delikatny i przyjemny zapach co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że jest naprawdę godzien wszelkiej uwagi no i oczywiście polecenia ! ;-)
Na promocji szampon
kosztuje 9,99 zł ( mniejsza pojemność bo 250 ml) a bez promocji ok. 25 zł.
Spray ułatwiający rozczesywanie włosów
Posiadając tak długie włosy muszę liczyć się z tym, że będzie dość trudno jest dokładnie rozczesać. Ale z pomocą przyszedł mi spray ułatwiający rozczesywanie Isana Kids. Chociaż jest on dla dzieci to myślę, że stosować go może każdy. Zresztą zawsze uważałam, że niektóre kosmetyki dla najmłodszych są też idealne dla dorosłych. Po tym spray'u włosy czeszą się wręcz doskonale, szczotka ich nie szarpie, nie niszczy a moje włosy dodatkowo pięknie pachną owocami.
Spray ułatwiający rozczesywanie
włosów Isana Kids działa pielęgnująco i oczarowuje swoim owocowym zapachem. Składniki
pielęgnujące na bazie protein jedwabiu zachowują naturalną strukturę i
nawilżenie włosów dzieci ( i nie tylko ) ułatwiając rozczesywanie. Spray można
używać zarówno na suche jak i na mokre włosy bez ryzyka ich sklejania. Spray kosztuje ok. 8 zł i jest dostępny w drogerii Rossmann. Bez konserwantów i parabenów. Testowany dermatologicznie.
Szczotka do włosów Sinsay
Szczotkę kupiłam dość
spontanicznie podczas zakupów w Sinsay na początku Lutego. Szybko zyskała moją sympatię.
Po pierwsze pięknie wygląda, różowy kolor z białym motywującym napisem to coś
co lubię. Po drugie ładnie czesze moje włosy, nie szarpie ich i nie niszczy. Po
trzecie kosztowała niecałe 15 zł.
Jak każda dziewczyna szukam
swojego stylu. Jak każda z nas mam szafę upchaną ubraniami a „ Nie mam się w co
ubrać”. Ale powiedzcie mi jak to jest? Jak to jest, że ta szafa pęka w szwach a
ja ją otwierając nie wiem kompletnie co na siebie włożyć? Jedyne czego
zazdroszczę facetom to tego, że oni otwierają szafę, biorą co popadnie,
ubierają się i idą. A my kobiety? My zawsze mamy ten odwieczny problem z
doborem ubrań, butów, dodatków i biżuterii. Jak to zmienić? Szczerze, to nie
wiem. Próbowałam, ale gdy mam jakieś wielkie wyjście, albo po prostu jadę na
zakupy moja szafa tak jakby odmawia ze mną współpracy. A to jędza! ;-)
Teraz gdy jest zima to jeszcze
pół biedy z tym ubieraniem się. Wystarczy ciepły sweter, kurtka, jeansy i buty.
Ubrań pod spodem nie widać, więc można ich już nawet odpowiednio nie dobierać
;D Ale jak zacznie się wiosna, potem lato to o jeju! „ Co ja mam na siebie
włożyć?” Wtedy mamy już ztym większy
problem. Ale każda z nas ma wrodzony własny styl, gust i modowe upodobania.
Każda z nas ubiera się tak jak lubinajbardziej. Tak by ten ubiór odzwierciedlał jej osobowość i jej duszę.
Osobiście mój styl to prawdziwy
miszmasz. Pisząc miszmasz mam na myśli to, że jest to prawdziwa mieszanka stylów i trendów, ale zastawiona tak bym czuła w niej dobrze. Uwielbiam czarne chockery ( chociaż większość ludzi uważa je za zło
tego świata mnie guzik to obchodzi ;) ) Bardzo lubię też złote kolczyki koła a
ostatnio szaleję na punkcie dużych okularów w złotych oprawkach. Po prostu nie
potrafię jak na razie bez nich żyć. Pasują praktycznie do wszystkiego. Dodają stylizacji fajnego luzu, ale i
elegancji. Takową stylizację dzisiaj dla Was przygotowałam.
Cały look jest na bazie uroczej
koszuli w paski ale i maleńkie misie koala. Gdy tylko zobaczyłam ją od razu się
w niej zakochałam. Idealnie pasują do niej jeansy ale i spódniczki. Tym razem
zestawiłam ją ze spodniami. A charakteru tej słodkiej koszuli dodaje złoty
chocker i właśnie duże okulary jakie zakupiłam w Sinsay.
Przez ostatnie zawirowania
jakie miałam z Internetem wolę dmuchać na zimne i zazwyczaj dodaję posty z
samego rana. Jednak dzisiaj o dziwo Internet działa też wieczorem więc
postanowiłam przygotować dla Was krótki post poświęcony kolejnym dwóm książkom
autorstwa Natalii Sońskiej. Jak już Wiecie z poprzedniego takowego wpisu ( kto
jeszcze go nie przeczytał znajdzie go TUTAJ) postanowiłam co miesiąc publikować
dla Was wpisy o kolejnych książkach wyżej wymienionej autorki.
W styczniu przeczytałam „ Garść
pierników, szczypta miłości” zaś na początku Lutego „ Mniej złości więcej
miłości”. Mogę Wam zdradzić, obie to pierwsza i druga część pewnej historii.
Mają powiązania w wielu kwestiach, pojawiają się Ci sami bohaterowie, ale w
innych sytuacjach. Jest jeszcze trzecia część „ Kropla zazdrości, morze miłości”.
Jednak niestety ktoś mnie wyprzedził i ją wypożyczył. Dlatego muszę teraz
czekać aż pojawi się ona ponownie w bibliotece. Na szczęście ją sobie
zarezerwowałam i gdy tylko zostanie oddana będę mogła wreszcie zatopić w niej
swoje myśli. A uwierzcie mi, że trudno jest nie myśleć o zakończeniu pewnej
historii. Muszę od początku do końca się w niej zagłębić i przeczytać jak mam w
zwyczaju w ciągu kilku dni.
Natalia Sońska pisze naprawdę
świetne, chwytające za serce książki. Pierwszą z nich jaką przeczytałam było „Zakochaj
się Julio”. Oczarowała mnie do tego stopnia, że postanowiłam sięgnąć po
kolejne. Potem było „ Uwierz w miłość
Calineczko”. Równie świetna a jakże urocza i słodka miłosna historia o Mai.
Później padło na „Garść pierników, szczypta miłości” o której Wam teraz co
nieco opowiem.
GARŚĆ PIERNIKÓW, SZCZYPTA MIŁOŚCI
Rozgrzej
się herbatą z miodem… czujesz, jak pachną pomarańcze i goździki?
Hanna
to nowoczesna kobieta, która poświęca wszystko budowaniu kariery. Zraniona
przed laty, postanawia, że już nigdy więcej się nie zakocha. Miłość to dla niej
staromodny przeżytek, a relacje z mężczyznami opiera na przelotnych romansach.
Do czasu.
Wiktor to człowiek sukcesu, który szturmem wdziera się w
życie Hanki. Kobieta wkrótce przekonuje się, że jest nie tylko przystojny i
czarujący, ale także troskliwy i opiekuńczy. Kiedy Hanka ulega rodzinnej
atmosferze przy wspólnym wypiekaniu pierników, coraz trudniej jej poprzestać na
niezobowiązującej relacji.
Jakby tego było mało, popada w konflikt ze swoją przełożoną,
której mąż jest jej dawnym ukochanym. Czy przeszłość stanie na drodze do
szczęścia?
„Garść pierników, szczypta
miłości” to doskonały przepis na zimową opowieść o poszukiwaniu szczęścia.
Spróbujesz?
MOJA OPINIA
Opowieść o Hani
jest wciągającą historią o tym, że kluczem szczęścia każdego z nas nie jest
tylko i wyłącznie praca a posiadanie bliskich którzy kochają nas takimi jakimi
my jesteśmy naprawdę. Hania długo szukała miłości, miała wielu
adoratorów jednak prawdziwa miłość zjawiła się jak to ona ma w zwyczaju nagle i
wywróciła jej świat do góry nogami. Świetna, lekka i niezwykle urocza opowieść
o miłości, którą polecam każdemu kto lubi takie romantyczne arcydzieła.
MNIEJ ZŁOŚCI, WIĘCEJ MIŁOŚCI
Kinga pracuje w redakcji
pisma modowego „Pearl”. Jej życie jest idealnie poukładane i pozbawione
problemów. Fajna praca i zakochany w dziewczynie po uszy fotograf Daniel są
cudownym uzupełnieniem sielanki. Nic nie zapowiada nagłego załamania…
Życie Kingi zmienia się jednak diametralnie, gdy
dziewczyna dowiaduje się, że jej ukochany wyjeżdża na międzynarodowy kontrakt
do Afryki i zostawia ją na kilka miesięcy. Ale nie jest to jedyna szokująca
wiadomość…
Uczucia Kingi zostaną wystawione na ciężką
próbę. Będzie musiała znaleźć w sobie odwagę, by stawić czoła przeciwnościom.
Na szczęście może liczyć na wsparcie rodziny i niezawodnej przyjaciółki. Czy z
taką pomocą Kinga zdoła odnaleźć utracone szczęście i spełnić swoje marzenia?
„Mniej złości, więcej miłości” to historia o
przyjaźni, uczuciach, rodzinnych więziach, nierozwikłanych zagadkach,
niedopowiedzeniach i ogromnym poświęceniu. Burzliwe emocje biorą tu górę, złość
pojawia się niejednokrotnie, a miłość odgrywa jak zwykle bardzo ważną rolę.
MOJA OPINIA
Niestety ta książka nie
spodobała mi się tak bardzo jak „Garść pierników, szczypta miłości”. Nie do
końca zrozumiałam jej przesłanie. Nie spodobało mi się też zakończenie. Powiem
Wam, że nawet nieco się nim rozczarowałam. Przywykłam do tego, że książki
Natalii Sońskiej są słodkie, magiczne i urocze. Z tą było inaczej. Ale nie żałuję,
że poznałam tą historię i mimo to planuję przeczytać dalszy jej ciąg w „Kropla
zazdrości, morze miłości”.
Walentynki za nami, połowa
Lutego za nami, za niecałe 10 dni Tłusty Czwartek ( świetna okazja by objeść
się smakołykami) potem Dzień Kobiet i zaraz wiosna. Ale zaraz zaraz… STOP!
Przecież dopiero co był Nowy Rok? Jak to się stało, że już prawie Marzec?
Wiecie, przeraża mnie, że czas tak szybko mija. Dni, miesiące i lata… To
wszystko przemija w zastraszającym tempie. Dlatego…
Nie warto tracić czasu na
ludzi, którzy nic ale to nic nie włożyli dobrego w naszym życiu. Nie dali nam
radości, poczucia bezpieczeństwa, nie obdarzyli nas miłością. Nie warto też
wracać do tego co było, bać tego co będzie a to co jest teraz uważać za zło
całego świata. Życie bywa ulotne jak ten mały pyłek na wietrze. Dajmy przykład
taki mlecz, który później przeobraża się w dmuchawce. Wystarczy podmuch wiatru
i pyłki unoszą się do góry. Tak samo jest z naszym życiem. Wystarczy chwila i
nas nie ma.
Ostatnio pisałam Wam w
Walentynki o miłości ( kto jeszcze nie dotarł do tego posta zapraszam goTUTAJ).
Że jest taka i taka i taka. Ale miłość bywa różna. Czasami ta pierwsza jest
ostatnią, a czasami ostatnia pierwszą. Jednak niezmienne pozostaje to, że
często jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Takiej miłości doznali na
własnej skórze bohaterowie „ Planety Singli”- filmu, który pokochały miliony
Polaków ( w tym ja), miał swoją premierę w 2016 roku, na której oczywiście
byłam w kinie.
Ania i Tomek poznali się w
Walentynkowywieczór. Ona – niepoprawna
romantyczka i nauczycielka muzyki w szkole , On – gwiazda telewizyjna , celebryta którego kochają kobiety. Kto oglądał „ Planetę Singli” wie, że Ania i Tomek
przeszli dość długą drogę by w końcu zrozumieć co do siebie czują. By
zrozumieć, że się w sobie zakochali. W drugiej części „Planety Singli” mamy
pierwszy kryzys w związku Ani i Tomka. Pojawiają się zgrzyty, nowi adoratorzy,
chwilowe miłosne zawroty. Ale mimo to uczucie jakie ich łączy jest na tyle
silne by to przezwyciężyć. A skoro powstała „Planeta Singli 3” oznacza tylko
jedno:
ANIA I TOMEK PLANUJĄ ŚLUB!
Tak, witajcie w 3 części
kultowego filmu z serii „ Planeta Singli”. Zupełnie inna „planeta”, sporo
nowych twarzy, świeże powietrze i ONI – młodzi, piękni i zakochani. Ale czy ta
sielanka potrwa długo? Czy ktoś z rodziny Tomka czegoś nie zepsuje? Czy dojdzie
do ślubu? Czy film zakończy się HAPPY ENDEM?
Ci co byli już na seansie
„Planeta Singli 3” wiedzą dokładnie jak zakończono historię Ani i Tomka. Ale są
też Ci, którzy widzieli tylko zwiastun na YT i wiedzą, że Ania pozna rodzinę
Tomka. Jego matkę ( Maria Pakulnis), ojca ( Bogusław Linda), braci: Leszka (
Borys Szyc) i Wieśka ( Jakub Józefowicz) ten ostatni dość przystojny ;-) a także
pojawią się inne nowe i jakże barwne postaci, które dodały tej komedii smaczku.
Oraz niezawodna Ola ( Weronika Książkiewicz) i Bogdan ( Tomasz Karolak) – jak to ja mówię cały rozwalający system.
Z racji tego, że sporo osób nie
widziało jeszcze „Planety Singli 3” nie chcę zdradzać Wam szczegółów oraz
zakończenia. Uwierzcie mi nie mam do tego serca by zabierać Wam frajdę z pójścia
do kina na kompletnie nieznany film, dlatego…
Podzielę się z Wami tylko i
wyłącznie moimi wrażeniami, odczuciami i całą resztą emocji jakie towarzyszyły
mi podczas sobotniego seansu jak i po nim.
„Planeta Singli 3” jest według
mnie najlepszą częścią całej tej trylogii o Ani i Tomku. Ani pierwsza ani druga
część nie oczarowały mnie jak ta. Masa śmiechu, dobrego humoru, ale i wzruszeń
a także uniesień. W życiu tak się nie ubawiłam w kinie, nie uśmiałam i
upłakałam w jednym. Ta komedia bardzo ale to bardzo mnie urzekła i myślę, że
długo będzie ona na szczycie moich ulubionych filmów. Z całego serca polecam ją
każdemu kto lubi polskie komedie romantyczne! Jestem pewna, że nie pożałujecie
tej decyzji ;-)
Dzień
dobry w sobotę! Ja dzisiaj oficjalnie mam zamiar dołączyć do osób, które są już
po seansie „Planety Singli 3”. Wybieramy się dzisiaj na seans razem z siostrą.
Oczywiście szczegółowa relacja wraz ze zdjęciami pojawi się na blogu już
wkrótce! A w międzyczasie ….
Przychodzę
do Was z migawką zdjęć z Walentynek. Trochę tych fotek się nazbierało.
Tegoroczne Walentynki były dla mnie dość wyjątkowe. W tym roku po raz pierwszy
z tej okazji upiekłam też ciasteczka w kształcie serduszek. Nie obyło się też
bez drobnych upominków a także bukietu pięknych róż. W moim ulubionym kolorze
za, które już kolejny raz dziękuję ;-)
Ale
nie byłoby Walentynek bez stylizacji na randkę. No i nie ma chyba bardziej
zmysłowego koloru niż czerwień w połączeniu z czernią. Wybrałam czerwony
sweterek z dekoltem w serek, do tego spodnie z wiązaniem w talii w biało-
czarne pasy. Moją szyję zdobił czarny chocker – wstążka, a pazura całej
stylizacji dodała czarna, skórzana ramoneska. Jestem ciekawa jak Wam widzi się
taki look. Dajcie znać w komentarzu. A także jak Wy spędziliście tegoroczne
Walentynki. Pozdrawiam serdecznie i PIĘKNEGO DNIA WAM ŻYCZĘ! ❤
Witaj, cieszę się, że tutaj jesteś i bierzesz udział w komentarzowej konwersacji. Jednak pamiętaj o jednym: Jeśli jesteś blogerem liczę na to, że napiszesz więcej jak jedno słowo. Dziękuję Ci za poświęcony czas. Odwiedzam blogi komentujących.