Witam Was bardzo serdecznie w
dniu moich 22 urodzin. Niedawno wróciłam z pracy ( tak w tym roku urodziny
spędziłam właśnie tam) i biorę się za pisanie tego posta. W sumie sama nie wiem
co mogę napisać, tak jakoś nie mogę złożyć jakiegoś sensownego zdania. Jak
zawsze piszę jak najęta tak dzisiaj totalna pustka. Muszę przyznać, że w
robocie nieźle mnie wygrzało, od kilku dni w naszym regionie jest niezły skwar.
Chodzą też niezłe burze i ulewy. Ah jaka ta pogoda jest nieprzewidywalna.
Wracając do urodzin w pracy dostałam mnóstwo życzeń, na moich portalach
społecznościowych zresztą też. Cieszę się bardzo, nawet nie wiecie jaką radość
mi sprawiają takie życzenia.
Praca pracą ale co ze
świętowaniem? Przyjęcie urodzinowe też było bardzo udane. Wczoraj
zorganizowałam imprezkę dla rodzinki, zjedliśmy uroczysty obiadek, na deser był
torcik. Urodzinowy tort był taki jaki sobie wymarzyłam, po raz pierwszy miałam
okazję zjeść makaronika. Ciasteczko było obłędne, właśnie nimi i cukrowymi
kwiatami ozdobiony był mój torcik. W prezencie od mamy dostałam bukiet
wyjątkowo nietypowych róż bo różowych i nakrapianych oraz komplet pięknych
filiżanek. Od taty słodkości, od rodzeństwa także bardzo fajne prezenty. To
były naprawdę wyjątkowe urodziny, aby następne były równie dobre.
Ostatnio pisałam Wam jak się
mają sprawy z moim przyjęciem urodzinowym, stylizacją itd. No i, że jestem w
czarnym lesie, ale powolutku te „problemy” odeszły już w zapomnienie bo: we
wtorek zamówiłam tort w cukierni, co do przyjęcia zaplanowałam już kiedy zrobię
zakupy, sporządziłam listę owych zakupów, a także mam już w głowie stylizację. Oby
tylko udało się to wszystko dopiąć na ostatni guzik a w niedzielę wyprawić
wspaniałe przyjęcie. Tegoroczne urodziny będą nieco inne bo akurat w dzień
moich urodzin wypada mi służba w pracy. Dlatego też dzień wcześniej organizuję
przyjęcie, postaram się oczywiście zrobić jakieś zdjęcia itp. Wpis urodzinowy
pojawi się 29 czerwca, czyli w moje 22 urodzinki. Już nie mogę się doczekać, a
do nich już tylko 4 dni ;-)
Dzisiaj stylizacja z paryskim
akcentem. A mianowicie z koszulką z wieżą Eiffla, dostałam ją na Dzień Dziecka
od siostry. Sprawiła mi nią wiele radości, Paryż jest moim wielkim marzeniem,
jego namiastkę mam za pomocą tej koszulki. Do niej wybrałam czarne szorty z
paskiem. Włosy rozpuszczone z grzywką do góry upiętą czarną opaską z węzłem na
środku. Jestem ciekawa jak Wam widzi się taka stylizacja, dajcie znać w
komentarzu.
Dwudziesty drugi dzień czerwca ,
równiutko za tydzień moje 22 urodziny. Ja w totalnej rozsypce, nie wiem jeszcze
co i jak. Mowa o stylizacji na urodziny i przyjęciu. Przyznam że nie mam
jeszcze do tego głowy, liczę, że jednak jakoś to „wyjdzie w praniu”. Czerwiec
mija szybko, nim się obejrzymy przywita nas pełen dojrzałego zboża szumiącego
na wietrze - Lipiec.Odkąd poszłam do
pracy doba jest dla mnie za krótka. I to zdecydowanie. Mimo to cieszę się, bo
pracuję już calutkie 2 miesiące. Powiem Wam, że właśnie te dwa miesiące
wywróciły moje życie do góry nogami. Czuję, że jestem już inną osobą, myślę, że
lepszą. Bardziej odpowiedzialną, punktualną, z zaplanowanym harmonogramem dnia.
Zaprogramowałam się już na dobre w system zmianowy, praca daje mi wiele
satysfakcji. I oby było tak dalej ;-)
Pora na kolejną stylizację.
Dodam, że iście letnią, bo przecież dzisiaj witamy kalendarzowe lato.
Stylizacja jest w stylu vintage, bardzo słynnym w latach 40-tych XX. Uwielbiam
sukienki w kwiaty, tę kupiłam na targowisku miejskim. Połączyłam ją z moim
ulubionym kapeluszem a uroku dodają minimalistyczne sandałki. Uwielbiam modę i
styl z dawnych lat, często kupuję sobie ubrania choć trochę nawiązujące do
danej epoki. Często zaglądam sobie na różne strony internetowe, czytam o
dawnych czasach, o modzie z poszczególnych lat. Moje serce zdecydowanie skradły
lata dwudziestolecia międzywojennego a także czterdzieste i sześćdziesiąte XX
w.
PS. Zauważyliście, że już coraz
bliżej do 200 tysięcy wyświetleń mojego bloga. A może uda się to osiągnąć do
dnia moich urodzin? Miałabym wtedy bardzo miły prezent.
Dzisiaj piątek, piąteczek,
piątunio… Mnie praca czeka dopiero w niedzielę na pierwszą zmianę. Dziś i jutro
mam wolne, już planuję sobie co zrobię. Może jakieś domowe słodkości?
Sprzątanie? Pranie? Zdecydowanie tak. W dzisiejszym poście lekko odejdziemy od
tematu mody, stylizacja pojawi się dopiero w poniedziałek. Dziś chcę pokazać
Wam kilka fajnych zestawów prezentowych z okazji Dnia Taty który wypada już w
najbliższy wtorek. Wato podarować ukochanemu tatusiowi jakiś fajny upominek.
Dodatkiem do tego będzie też szczery uśmiech, przytulas i pomoc gdy tata tej
pomocy będzie od nas potrzebował. W ogóle rodzicom powinno się pomagać,
wspierać ich tak jak oni wspierają nas. No i chyba najważniejsze trzeba
pamiętać, że my też się starzejmy, też kiedyś zostaniemy rodzicami, będziemy
mieć dzieci. Nie miło było by gdyby nasze dziecko było nieposłuszne, tak samo
nie fajnie czują się nasi rodzice gdy odmawiamy im jakiejkolwiek pomocy.
Rodzice, oboje, bo zarówno tata jak i mama dali nam życie, wychowanie, dbali i
dbają o nas, dlatego należy im się bezwzględny szacunek i dużo miłości. I to
nie tylko od święta ;-)
Na koniec pragnę dodać, że wszystkie te zestawy znajdziecie na stronie sklepu spodlady.com. Dodam, że wpis nie jest ani formą współpracy ani nie jest sponsorowany. Co do zestawów to są to tylko i wyłącznie przykłady jak dany prezent może wyglądać. Strona oferuje nam możliwość zaprojektowania upominku swojego pomysłu. Możemy sami wybrać co w takim zestawie się będzie znajdować. Mój tata dostał na urodziny podobny zestawik i był z niego bardzo zadowolony. Na Dzień Ojca mam już dla niego coś innego ale jak ktoś z Was lubi tego typu upominki to śmiało możecie zerknąć na stronę tego sklepu.
Tak sobie ostatnio pomyślałam,
dawno nie było tutaj jakichś moich
przemyśleń dotyczących danej dziedziny życia i ogólnie moich poglądów na
poszczególne tematy. I Wiecie co, jakiś czas temu zdarzało mi się dużo myśleć
na ważne w tym czasie sprawy a mianowicie istotę naszego istnienia i po co my w
ogóle tutaj jesteśmy. Na tym ziemskim padole, skoro i tak i tak każdy z nas
kiedyś umrze. Wydawać by się mogło, że guzik na ten temat mogę wiedzieć, więcej
na pewno mogą powiedzieć moi rodzice, bo żyją te kilkanaście wiosen więcej ode
mnie, jednak ja sama też obserwuję dość dobitnie świat i wiem co się dzieje. A
dzieje się naprawdę dużo w ostatnim czasie. Właśnie dzisiaj chcę się nieco
rozpisać, pogadać sobie poprzez bloga do Was. Zapytać jak Wy widzicie to co za
chwilę napiszę. Jest to tylko i wyłącznie moje zdanie, zadaję sobie sprawę z tego, że każdy z nas ma inne i oczywiście szanuję to.
Każdy z nas ma inne życie, w
sumie ma takie życie jakie sobie zbudował. Nie ma czegoś takiego, że mamy życie
ustalone przez kogoś. W sumie trochę prawdy w tym jest, bo jak się rodzimy to
nasi rodzice dbają o nasze istnienie, snują też plany na naszą przyszłość.
Możemy te plany wdrążyć w nasze życie ale nie musimy. Bo to jakie życie chcemy
mieć jako dorośli ludzie zależy tylko od nas. Nikt nie ma prawa się wtrącać.
Owszem dobrą radą można służyć, ale ustawiać komuś życie już nie. Co do życia
to widzę, że istnienie większości ludzkości na tym świecie opiera się o media
społecznościowe. Ludzie prześcigają się kto ile ma, kto z kim jest i ile ma
dzieci oraz do kogo są podobne. I pach, przyszła pandemia, wywróciła nasz świat
do góry nogami. Spora część ludzkości wzięła sobie do serca istotę tej zarazy.
Nie jest to wirus sam w sobie, on po coś się pojawił, byśmy my zrozumieli co
tak naprawdę jest najważniejsze. Chodzi oczywiście o życie, NASZE i NASZYCH
BLISKICH. Tak pędziliśmy do przodu, tak przyspieszały światowe gospodarki, tak
byliśmy zafascynowani nowinkami technologicznymi, że zapomnieliśmy o życiu.
Zwykłym życiu, naszym życiu, życiu z tymi których kochamy i którzy kochają nas.
Dla nas najważniejsze były markowe buty, nowy, bardziej wybajerowany samochód,
każdej nocy inna dziewczyna/ chłopak do łóżka, masa „znajomych” na Facebooku.
Fit ciało, bezglutenowe jedzenie,na
twarzy pysk psa na Snapchacie, głupie gierki komputerowe. Popieprzone relacje z
ludźmi którzy mają nas w dupie, związki bez miłości, seks na telefon.
Zanieczyszczone powietrze, brudna woda, tony śmieci. Pieniądz ponad zwykłe
człowieczeństwo. Sztuczność zamiast naturalności.Świat tak poszedł na dno, że to prędzej czy
później musiało pierdyknąć byśmy zrozumieli, że idziemy w złym kierunku.
Wiecie,
ostatnio sięgam po więcej książek z wątkiem historycznym. Czytam o miłości w
czasach okupacji niemieckiej, o zwykłym życiu ludzi w czasie wojny. Czytam,
czytam i tak sobie myślę: Ci ludzie żyli w strachu, wszędzie czyhała na nich
śmierć a mimo to mieli w sobie tyle dobra i miłości. Brakuje tego teraz w XXI
wieku. Takiego zwykłego człowieczeństwa. Wszystko kręci się wokół zdjęć, kto
ile pokaże, ile będzie mieć lajków i komentarzy. Goła dupa w Internecie już nie
robi na nikim wrażenia, bo jest ich tysiące w sieci. Dzieci, noworodki które
niedawno się urodziły a już robią „karierę” na profilach facebookowych. Matki z
ciążowymi brzuchami, które nawet nie wiedzą czy wszystko pójdzie dobrze a już
chwalą się swoim szczęściem. Wiem, że może brzmi to oschle, wiem że nie mam
prawa ingerować w niczyje życie. Jednak jako takie zdanie na ten temat mam i
staram się właśnie teraz Wam je przekazać. Ludzka pycha nie zna granic. Ludzie
teraz są okropnie pyszni, zadufani w sobie. Brakuje empatii, czułości,
prawdziwej miłości. Jest hajs, władza, kariera i COVID-19. Ten to narobił
zamieszania co? Moim zdaniem przyszedł w określonym celu . Chyba przede
wszystkim po to byśmy się opamiętali.
Czytałam ostatnio, że tak
czystego powietrza nie było od dawna. Zauważcie, że nawet deszcz się pojawił a
prognozowali okropną suszę. Zobaczcie, jak człowiek przestał ingerować w
naturę, zatruwać ją spalinami jak ona sobie ładnie funkcjonuje. Dostaliśmy
kiedyś tak wiele, władzę nad całym światem i spojrzyjcie tylko do czego
doprowadziliśmy. Do jednej wielkiej ruiny. Widzę, że nawet COVID wiele ludzi
nie nauczył. Dalej brniemy w to gówno, może nieco mniej bo jeszcze jakieś
obostrzenia są. Mimo to w dalszym ciągu spora część ludzkości chce być lepsza
od innych. Bogatsza, piękniejsza. Kobiety jeszcze bardziej poprawione
plastycznie, mężczyźni jeszcze mocniej umięśnieni dumnie prężący muskuły do
fotek na Facebooku. Miłość w sieci – bałagan w związku. Szczęśliwa rodzina na
zdjęciu - latające talerze w mieszkaniu. Zakochana para na Instagramie – ciągłe
kłótnie w realnym świecie i spanie po cichaczuz innym/ inną. Tak to wygląda proszę państwa. I tu nawet COVID niewiele
może. Pojawił się, zebrał żniwo, zamknął nas na kilka tygodni w domach.
Odizolował, że nawet zwierzęta miały z nas ubaw, w sumie nadal mają bo jak to
widziałam jeden mem : Ludzie chodzą w maseczkowych kagańcach. I koło się
zatacza, była jakaś nauczka ale chyba jednak za mała. Świat znowu przyspiesza,
znowu wracamy do punku wyjścia, do stanu przed pandemią. Dalej się
przechwalamy, lekceważymy sobie nasze życie. Boimy się spełniać marzenia, boimy
się kochać, być tu i teraz. Odkładamy wiele rzeczy na później. Tego nie założę
bo się zniszczy, nie zjem czekolady bo mi dupa za duża urośnie. Nie wyznam jej/
jemu, że kocham bo mnie wyśmieje. Kurczę, ludzie! Życie mamy jedno, jutra może
nie być , znacie to? Ruszcie dupę i zróbcie coś ze swoim życiem. Macie szansę,
nie zmarnujcie jej. Czuję się teraz jak jakaś ciotka dobra rada, ale naprawdę
najważniejsze jest nasze życie. Nie musi być wybajerowane, może być
najprostsze, ale piękne. Pełne miłości, dobroci i uśmiechu. Zachwyt z tego co
się ma, radość w oczach naszych i naszych bliskich. Tylko to liczy się w życiu, reszta to zamki na
piasku.
Melduję się 13 dnia czerwca z
uśmiechem na buzi i pytam każdego z osobna: Jak minął dzisiejszy dzień? Mi
szybko, pracowicie i upalnie. Od kilku dni nieźle nas praży, dodatkowo chodzą
niezłe burze. Cieszy mnie, że deszcz teraz tak często pada, ładnie podlewa nasz
ogródek a także okoliczne pola pełne zbóż. No a po deszczu zakładam kalosze i
skaczę po kałużach – kto ma tak jak ja? Chyba to zostało mi z dzieciństwa, bo
kiedyś właśnie tak robiłam. Uwielbiałam i uwielbiam spacery po deszczu,
kropelki na igiełkach sosny, na liściach drzew i kielichach kwiatów. Świat
wtedy jest taki zaczarowany, wręcz magiczny. Dookoła jest jak w bajce,często marzę by tak chwila trwała wiecznie,
ale zaraz potem zaczyna wiać wiatr i strąca te kropelki a następnie wychodzi
słońce i ogrzewa wszystko dookoła. W sumie tylko za to lubię lato. Ogólnie to
nie jest moja ulubiona pora roku. Mimo to jest kilka uroków tego sezonu, które
do mnie jak najbardziej przemawiają. Na pewno krajobraz po deszczu, lekkie
sukienki, tęcza, kwiaty, szumiące zboże, truskawki, ciasta z owocami, dania z
młodych warzyw, lemoniada, lody i oczywiście jazda na rowerze.
Dzisiaj pokażę Wam kilka zdjęć
zrobionych przez moją siostrę 7 czerwca. Wybrałyśmy się wtedy na spacer i kilka
fotek powstało. Na tle kwiatów, zielonego zboża. Typowo czerwcowe krajobrazy, pełne
soczystej zieleni i energii. Mój miesiąc mogłabym rzec,za 15 dni moje urodziny, taka ze mnie
czerwcowa dziewczyna ;-) Kto tak jak ja urodził się w czerwcu? PS. W spacerze uczestniczył też psiak mojej siostry :D Zauważyłam, że na jednym zdjęciu jest mistrzem drugiego planu :D Ciekawe czy dostrzeżecie które to zdjęcie ;-)
Witaj, cieszę się, że tutaj jesteś i bierzesz udział w komentarzowej konwersacji. Jednak pamiętaj o jednym: Jeśli jesteś blogerem liczę na to, że napiszesz więcej jak jedno słowo. Dziękuję Ci za poświęcony czas. Odwiedzam blogi komentujących.