Dzisiejszy post ku memu zaskoczeniu całkowicie odbiega od
tematyki mody jaką trawiłam Was przez ostatnie miesiące. Otóż, pogoda nie
zadowala przez co nie mam siły, chęci i pomysłu na nowe stylizacje. Dziś
postanowiłam przybliżyć Wam pewną historię którą zapewne już znacie z lat
swojego dzieciństwa. Otóż chciałam przedstawić Wam moją recenzję książki
autorstwa Charlesa Dickensa pt.”Opowieść Wigilijna”. Mówi Wam to coś? A skoro
dziś jest Wigilia to na pewno moje przesłanie będzie jeszcze bardziej
zrozumiałe ;-)
Cała fabuła toczy się w XIX-wiecznym
Londynie. Jest to historia pewnego kupca –Ebenezera Scrooga, który był zimny i
źle traktował wszystkich dookoła. Nienawidził dzielić się z ubogimi a na święta
Bożego Narodzenia patrzył z obrzydzeniem.
Przez wszystkie lata jakie spędził w swoim stęchłym kantorze wraz ze
swoim wspólnikiem Jakubem Marleyem na gromadzeniu majątku zapomniał o wszelkich
ludzkich uczuciach. Liczył się dla niego tylko pieniądz. Nic więcej. Ozięble
traktował wszystkich dookoła. Nawet jego kancelarzysta nie miał taryfy ulgowej. Całymi dniami pracował dla
niego za marne grosze marznąc przy tym niemiłosiernie. W wigilijny poranek w
kantorze zjawili się dwaj mężczyźni. Zbierali pieniądze na pomoc żebrakom i
londyńskiej biedocie. Scrooge gdy tylko usłyszał, że chcą by dał im pieniądze
wyrzucił ich za drzwi. Nawet jego siostrzeniec który przyszedł by zaprosić go
na świąteczny obiad został podle potraktowany. Gdy zapadł zmierzch Ebenezer
Scrooge ruszył do swojego zaciemnionego, pustego i smutnego domu. Nagle na
kołatce przy drzwiach widzi głowę. Uważa, że to tylko jego wyobraźnia płata mu
figle. Wchodzi do mieszkania. Zdejmuje płaszcz. Przebiera się w piżamę i
zasiada do kolacji, którą przerywa mu niespodziewany gość. Otóż w noc wigilijną
widzi jak żywego swojego zmarłego przed
7 laty wspólnika-Jakuba Marleya. Zjawa tłumaczy mu by zmienił swoje
postępowanie w przeciwnym razie spotka go to samo: jego dusza po śmierci będzie
tułaczyła się po świecie i do jego ciała będą przykute łańcuchy. Scrooge
traktuje to jako sen. Wtedy Duch Marleya ostrzega go, że nawiedzą go jeszcze 3
zjawy i by potraktował ich ostrzeżenia bardzo poważnie. Staruszek po zniknięciu
ducha Marleya udaje się do swojego łóżka i szybko zapada w mocny sen, z którego
wyrywa go tajemnicze światło. Nagle widzi, że w jego sypialni pojawił się
tajemniczy przybysz zza światów. Zjawa przedstawia mu się jako Duch Przeszłych
Świąt Bożego Narodzenia. Zabiera Scrooga w czasy jego młodości. Przypomina mu
wszystko to co wydarzyło się kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat temu. Serce Scrooga cóż nie mówmy że od
razu topnieje ale nabiera innego charakteru. Choć jego przemiana następuje
dopiero po wizycie 3 Ducha widać tutaj, że czasem jednak warto wrócić do
przeszłości. Ale przecież my się jej tak boimy. Dlaczego? Bo odkopiemy dawne żale i smutki? Zobaczmy
tylko na Scrooga. Powrót do przeszłości sprawił, że zaczął minimalnie rozumieć
swoje błędy jakie popełnił w latach swojej młodości. Dla majątku i pieniędzy
odrzucił miłość pięknej kobiety. Z dnia na dzień stawał się bardziej chciwy i
posępny. Dopiero gdy Duch Przeszłych Świąt Bożego Narodzenia zabrał go z
powrotem w jego rodzinne strony zaczął powoli rozumieć swój błąd. Choć od razu
nie chciał się do tego przyznać. Gdy podróż z pierwszym duchem dobiegła końca
Ebenezer Scrooge oczekiwał przyjścia drugiej zjawy- Ducha Teraźniejszych Świąt
Bożego Narodzenia. Wesoły olbrzym zabrał go w przechadzkę po najbiedniejszych
dzielnicach Londynu. Zobaczył wiele ludzkiego cierpienia. Jednak jego serce
roztopił mały Tim- chory syn jego kancelarzysty- Boba Cratchita. Mimo tego że
był kaleką i w tych warunkach w jakich przyszło mu żyć oraz groziła niechybna śmierć-chłopiec cieszył się każdym dniem i
zaszczepiał tę radość w reszcie domowników. Bo to właśnie w domu kancelarzysty
panowała iście świąteczna atmosfera. Choć wiało nędzą i ubóstwem to w jego domu biło miłością i ciepłem. Mieli najmniej
ale to nie przeszkadzało im w kochaniu się nawzajem. Coś chyba rzeczywiście w
tym jest: może i masz dużo to jednak masz malutko. Co z tego że masz pieniądze
skoro jesteś samotny? Lepiej mieć mniej ale by wokoło byli ludzie których
kochasz i którzy Ciebie kochają .Scrooge dobrze o tym wiedział, ale nadal ten
zgorzkniały starzec nie chciał się do tego przyznać. Gdy wybiła pierwsza i Duch
Teraźniejszych Świąt zaczął umierać a spod jego szat wyszło dwoje dzieci:
Chłopiec odosobnienie Ciemnoty i Dziewczynka- Nędzy, Ebenezer nie mógł już
dłużej wytrzymać ich okropnego, rozdzierającego serce widoku. I nagle z ciemności zaczęła wyłaniać się trzecia zjawa
w czarnym kapturze- był to Duch Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. Zabrał go
do jego najbardziej prawdopodobnej przyszłości. Zjawili się na cmentarzu gdzie
Scrooge zobaczył, maleńki grób małego Tima- syna Boba Cratchita. Ale nie tylko
to sprawiło że na ciele Scrooga pojawiły się dreszcze a to co palcem wskazała
mu zjawa- zaniedbany grób a na nim jego imię i nazwisko. Wtedy starzec
zrozumiał, że przez swoją nienawiść i chłodne traktowanie wszystkich dookoła
zasłużył sobie na taką przyszłość. Nawet po jego śmierci nikt nie odwiedził
jego grobu. Wszyscy o nim zapomnieli. A wśród tych wszystkich również jego
siostrzeniec. Wtedy staruszek gorzko zapłakał i błagał zjawę o jeszcze jedną
szansę by odmienić swoje życie. Wtedy duch pchnął go w jego grób. Scrooge
zaczął spadać i nagle obudził się w swojej sypialni. Był to już świąteczny
poranek. Jego przyszłość stała otworem. Szybko zeskoczył z łóżka, ubrał płaszcz
i kapelusz i ruszył przed siebie. Po drodze napotkał wszystkich ludzi których
kiedyś tak powierzchownie traktował. Byli też panowie którzy prosili go o
jałmużnę dla biednych. Teraz dostali pieniędzy co nie miara. Scrooge kupił też
dorodnego, pieczonego indyka i poszedł odwiedzić swojego współpracownika Boba
Cratchita. Mężczyzna nie krył zdziwienia widząc swojego pracodawcę w jego
obskurnym domu. Scrooge podarował mu indyka i jeszcze coś- premię gwiazdkową.
Cratchit nie krył wzruszenia, a Ebenezer natychmiast przytulił do siebie małego
Tima który z wielkim trudem o kulach przeszedł by zobaczyć kto ich odwiedził.
Tego bożonarodzeniowego dnia staruszek ku zaskoczeniu swojego siostrzeńca wziął
udział w świątecznym obiedzie z całą jego rodziną. Od tamtego dnia nie było na
świecie żadnego człowieka który w tak wyniosły sposób i z wielkim sercem
świętował Boże Narodzenie. Na tym opowieść się kończy. Ale morał tej bajki
płynie bardzo jasno każdego roku w wigilijną noc. Więc co mamy zrobić i jak
postępować? Gromadzenie dóbr materialnych nie jest najważniejsze. Liczy się to
co mamy w sercu. Co dajemy innym. Co inni ludzie dają nam. To miłość, wzajemne
zrozumienie, rozumienie się bez słów. To iskry jakie biją od nas gdy jesteśmy
zakochani i gdy ta druga osoba czuje to samo. Choć aż wstyd mi się przyznać
dopiero w tym roku pierwszy raz sięgnęłam po „opowieść wigilijną” w formie
książki muszę stwierdzić, że jest ona jeszcze bardziej niesamowita niż animacja
Walta Disneya. Szczerze mówiąc zawsze bałam się Ducha Przyszłych Świąt teraz
wiem jaki był cel ukazania go w tej bajce. Czasem trzeba spojrzeć w przyszłość
by zmienić teraźniejszość. Często przeraża nas to co widzimy za kilka lat
jednak to sprawia, że dojrzewamy i zaczynamy rozumieć pewne sprawy. Gorąco
polecam Wam całą lekturę „Opowieści Wigilijnej „ Charlesa Dickensa przed bądź w
trakcie świąt. To co Wam tutaj napisałam jest tylko cząstką tego co ta książka
w sobie kryje. Również dzisiejszy post jest ostatnim przed tymi jakże
magicznymi święta. Z tego miejsca pragnę życzyć Wam ciepłych, spokojnych , obfitych
w miłość i radość świąt Narodzenia Pańskiego. By w waszych domach panowała
iście świąteczna atmosfera. Życzę Wam też byście w te dni nie zapominali o
biednych, potrzebujących, chorych i bezdomnych. Pamiętajcie: na świecie ale i
wkoło nas są ludzie którzy mają gorzej niż my. Pamiętajmy o nich zwłaszcza w ten
zimowy czas. A co do Wigilii: cóż uwierzcie w swoje marzenia. Niewiadomo, a
może to właśnie tej nocy zdarzą się cuda o jakich śnicie cały okrągły rok.
Bajkowych Świąt moi Drodzy
Czytelnicy!
Wasza modowa Blogerka Iwetta
Żelaznowska