Cześć Kochani Moi!
Dziś przedostatni dzień września, jestem ogromnie ciekawa jak minął Wam ten miesiąc? Mi pracowicie, chwilami miałam takie trochę gorsze dni ale wyszłam z tego i teraz będzie tylko lepiej. Idziemy ku październikowi, mam wielką słabość do tego uroczego miesiąca. Tyle złota ze sobą niesie - liście niczym skarb które swym złotym kolorem mienią się w blasku słońca, ahhh spacer po takim jesiennym parku albo lesie to czysta magia. Uwielbiam takie długie spacery, obcowanie z naturą, podziwianie wiewiórek zbierających orzechy na zimę, patrzenie w niebo a na nim na klucze dzikich gęsi i żurawi odlatujących do ciepłych krajów, czyż jest coś piękniejszego? Owszem smutno trochę gdy nasi ptasi przyjaciele odlatują ale przecież na wiosnę znów tu wrócą prawda? :) Dziś przychodzę z ulubieńcami miesiąca września, będzie książkowo, będzie naprawdę ciekawie, zaczytajcie się! :)
wrzosy
Jestem zauroczona pięknem wrzosów, są to rośliny bez których nie wyobrażam sobie jesieni, września i mojego parapetu w kuchni. Najbardziej lubię te w kolorze fioletowym i białym, nie jestem fanką tych sklepowych specyfików w odcieniach niebieskim itp. Zdecydowanie są one sztucznie farbowane a ja przecież cenię sobie naturę. Piękno natury jest niesamowite, jedyne w swoim rodzaju, szkoda, że człowiek tego nie widzi... Wrzosy są niezwykłe, można je spotkać w lesie podczas grzybobrania a jeszcze jak jest na nich pajęczyna a na niej poranna rosa to już w ogóle jestem zakochana w tym widoku :)
początek kalendarzowej jesieni
We wrześniu rozpoczyna się mój ulubiony czas w ciągu roku. Wraz z nastaniem tego miesiąca nastrajam się na jesień i jej klimaty, potem gdy przychodzi październik i listopad coraz mocniej myślę o grudniowych świętach. Wrzesień to magiczny miesiąc pół letni i pół jesienny, taki niepozorny początek jesieni, jeszcze nieśmiały ale zwiastujący mnóstwo kolorów, rumieńców, magii. Kocham dynie, uwielbiam się nimi otaczać, zakupiłam sobie dwie białe dynie, od zawsze o takich marzyłam i udało mi się je kupić. I wrzosy, dwa wrzosy w klasycznych kolorach. Wrzesień to też miesiąc który jeszcze mocniej nastraja mnie do czytania książek z wątkiem II wojny światowej, może to 1 wrześniowa rocznica tak mnie nastraja? Cóż, chyba tak, w ogóle mam słabość do tego okresu w dziejach ludzkości. Wiem, że jest bolesny, ale tak jakoś bardzo mnie to interesuje, może robi na mnie wrażenie odwaga Polaków którzy stanęli do walki z okupantem? Tak, to na pewno, są dla mnie wzorem do naśladowania.A hasło BÓG, HONOR, OJCZYZNA mają szczególne miejsce w moim sercu.
krem z dyni
I pomyśleć, że kiedyś niezbyt przychylnie patrzyłam na tę zupę... Teraz nie wyobrażam sobie bez niej jesieni. Jest zdrowa, rozgrzewająca, pyszna i warto ją ugotować. Warto? Trzeba bo to jesienny smakołyk, sezonowy i nie smakuje tak dobrze jak tylko jesienią. To coś takiego jak sos z grzybów leśnych, najlepszy jest jak robimy go ze świeżych, z mrożonych zimą już nie ma tego czegoś. A więc krem z dyni to kulinarny must have mojej jesieni. Można go szykować na wiele sposobów, wszelkie chwyty są dozwolone, możecie eksperymentować do woli :) PS. A przepis na krem znajdziecie
tutaj.
czerwony sweterek i spódniczka niczym muchomorek
Mam jakiś taki sentyment do mojego ciepłego czerwonego swetra. A tak nie lubię czerwieni, nie czuję się w niej za dobrze, jest dla mnie zbyt odważna, sensualna, uwodzicielska a mi do uwodzicielki bardzo daleko :) Zdecydowanie wolę inne kolory ale jest mały wyjątek. Właśnie jest nim sweter ze zdjęcia, jest tak miły, ciepły i otulający, że jesienią i zimą praktycznie się z nim nie rozstaję. W tym sezonie tak sobie wymyśliłam, że zestawiłam go z brązową spódnicą w białe groszki, dostałam nawet komentarz, że idealnie się ona wpasowuje w jesienny trend, jest niczym muchomorek. Cieszy mnie to bardzo, że swoim strojem idealnie wtopiłam się w jesień :) Więcej zdjęć stylizacji znajdziecie
tutaj.
" Dziewczyna Lotnika" Niny Zawadzkiej
Historia polskich lotników walczących w bitwie o Anglię podczas II wojny światowej jest niezwykła i smutna. Niezwykła bo Nasi wspaniali lotnicy swoją odwagą i umiejętnościami zapisali się w historii w naprawdę niesamowity sposób a wielu z nich oddało nawet swoje życie, smutna bo niestety Wielka Brytania nie doceniła tego i nie zaprosiła Polaków na świętowanie zakończenia wojny. W moich oczach polscy lotnicy to bohaterowie i cieszę się, że powstają książki których fabuła zahacza o właśnie ten temat. " Dziewczyna Lotnika" to nowość, debiut Niny Zawadzkiej, nieznanej mi dotąd autorki. To historia Izy i Janka, miłosna z wątkiem wojennym. Janek zostaje lotnikiem, wybucha wojna i zostają rozdzieleni z Izą, to powieść o zawirowaniach, wielkiej miłości, może trochę zbyt chaotyczna ale piękna, warto ją przeczytać! :)
" Paryska krawcowa" Fiona Valpy
Na sam koniec zostawiłam najlepszą książkę jaką przeczytałam we wrześniu. " Paryska krawcowa" była tak niesamowita, że nawet nie wiem teraz jak opisać ją słowami. Było w niej tyle emocji, że aż zapiera dech. Ramy czasowe powieści to rok 1940 w Paryżu kiedy to sieją spustoszenie naziści oraz 2017 gdy wnuczka jednej z krawcowych szuka odpowiedzi na wiele pytań odnośnie swojej babci. Naprawdę, ta książka mocno zapadła mi w pamięć i jestem pewna, że szybko o niej nie zapomnę. To historia wielkiej przyjaźni pomiędzy 3 kobietami, wielkiego poświęcenia, przepełniona cierpieniem i nienawiścią jaką serwowali Niemcy mieszkańcom Paryża. Wzruszająca, przeczytajcie koniecznie!
***
Wrzesień odchodzi powoli w zapomnienie, może nie spełnił w pełni tego co chciałam to na pewno dał mi wiele dobrego, tego co być może gdzieś jest to zapisane, że miałam to akurat w tym miesiącu dostać. Zdecydowanie robię się mniej sentymentalna i nie przeżywam już tak mocno wiele rzeczy dlatego napiszę, że wrzesień był dobry ale mam wielkie pragnienie by październik zaskoczył pozytywnie i ozłocił moją nieco szarą rzeczywistość. Życzę sobie rumieńców na policzkach niczym te jakie mają jesienne jabłka, ciepła jakie daje mięciutki kocyk i uśmiechu. A i złotych liści, nie mogę się już doczekać więc drzewka rumieńcie się proszę :) Udanego października dla Was :)
Iwetta
***
Śmiało mogę napisać, że większość Twoich ulubieńców również jest moimi ulubieńcami. 🙂
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńSmacznego i udanego października ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie :)
UsuńNarobiłaś mi ochoty na czerwony sweterek.
OdpowiedzUsuńWarto mieć choć jeden :)
Usuńbardzo fajne podsumowanie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie lubię ani jesieni, ani zupy dyniowej :)
OdpowiedzUsuńNie musi Pani :)
UsuńCieszę się, że wrzesień minął i wkraczamy w mój ulubiony miesiąc, czyli październik. Magia jesieni rozkwitnie na dobre i otuli mnie niczym najbardziej miękki kocyk😊 Paryską krawcową zdecydowanie chcę przeczytać, zapisałam sobie, dziękuję ❤️
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę :)
UsuńPolecam książka naprawdę świetna :)
Ja tam nie przepadam za jesienią, ale lubię ją za jej kolory:), za owoce a szczególnie dynię! Wlasnie robię ketchup z dyni a potem zupa.
OdpowiedzUsuńCiekawe zestawienie ubrań wybralas :)
Mniam ketchup. Dyni to musi być pychotka :)
UsuńDziękuję :)
Ja też nie lubię czerwieni, ale taki sweterek to chciałabym mieć :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo przyjemny :)
UsuńKrem z dyni to moja ulubiona jesienna zupa :) lubię też wrzosy i kolory jesieni :) życzę Ci udanego października :)
OdpowiedzUsuńMoja też :)
UsuńWspaniale :) Tak jak ja :)
Udanego października i Tobie życzę :)
chyba nigdy nie jadlam dobrej dyniowej zupy.
OdpowiedzUsuńWarto zrobić :)
Usuńzupę dyniową kocham, z masą grzanek i czosnku
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńBardzo przyjemni ulubieńcy miesiąca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję bardzo i też pozdrawiam serdecznie
UsuńCudne wprowadzenie w jesienne klimaty, a recenzje książek bardzo zachęcające, chętnie sięgnę po te pozycje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
UsuńPięknie wyglądasz w tym czerwonym sweterku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi :)
UsuńTa zupka kusi!
OdpowiedzUsuńJest pyszna :)
UsuńKocham wrzosy, kusi mnie ta pierwsza książka <3
OdpowiedzUsuńJa też :) Polecam :)
UsuńTeż bardzo lubię wrzosy. Ładnie wyglądają na zdjęciach i rzucają się w oczy.
OdpowiedzUsuńJa tak samo :)
UsuńUwielbiam krem z dyni! Zrobiłaś mi wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńPolecam szczególnie teraz jesienią :)
UsuńBardzo fajne, nastrojowe zdjęcia! Przeczytałaś też ciekawe książki. Życzę udanego i spokojnego października.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo bardzo :)
UsuńUdanego października życzę :)
widzę też tutaj moje ulubione wrzosy :)
OdpowiedzUsuńsuper wpis
Dziękuję :)
UsuńOby tylko słoneczko dopisało! :) Wrzosy uwielbiam tak jak Ty, zupa dyniowa też rządzi u mnie w tym sezonie :) Muszę jeszcze zaopatrzyć się w nowe świeczki, bo dzięki nim robi się od razu przytulniej w te długie jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak to będzie :)
UsuńŚwieczki to super pomysł :)
Pozdrawiam
Wrzosy bardzo lubię, za to kremowi z dyni nie może oprzeć się reszta rodziny.
OdpowiedzUsuńŚwietnie :) Nie dziwię się :)
UsuńWrzosy są cudowne i dynia też :D W ogóle jesień jest fajna i bardzo lubię tę porę roku, zwłaszcza we wczesnej fazie. Szkoda, że jak na razie było deszczowo, ale zapowiada się, że cieplejsza pogoda jeszcze do nas powróci :)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz :)
UsuńHejka, Iwetto! ;)
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo podobają się wrzosy, szczególnie te fioletowe. <3 Coś pięknego! <3 Wrzośce też pięknie się prezentują. ;)
Zupa krem z dyni - mniam! ;)
Życzę Ci pięknego października! ;*