Witajcie!
Postanowiłam poruszyć dzisiaj poważny
temat ,który jest teraz o dziwo bardzo na czasie - a mianowicie kwestię makijażu i jego znaczenia w życiu
każdej kobiety. Oczywiście ten wpis nie
ma na celu nikogo urazić wręcz przeciwnie
pokazać że buzia bez make upu też jest piękna. To co gotowi? Jeśli tak to
zaczynamy ;)
Kwestia numer jeden
Wizja „idealnej kobiety” dla
mężczyzn
Powiedzcie mi czy w tych czasach
jakikolwiek facet spojrzy na dziewczynę lub kobietę która nie ma idealnie
wyregulowanych brwi albo pudru na twarzy? Powiecie no pewnie są tacy. No tak
są. Ale nie wszyscy. Większość mężczyzn nie zakochuje się w kobietach.
Zakochują się tylko w ich najlepszej stronie. W ich makijażu, seksownym ubiorze
odkrywającym różne części ciała. Zakochują się w tej wyidealizowanej kobiecie
która przychodzi na randkę siada przy stoliku naprzeciwko i patrzy
uwodzicielskim spojrzeniem oblizując nieco swoje czerwone usta. Facet nie
zakochuje się w drobnych niedoskonałościach, w zmarszczkach, w trądziku czy
piegach.Mężczyźni są wzrokowcami, to
chyba wie każda kobieta jednakże uważam,że nie wygląd jest najważniejszy.
Załóżmy że wymyślamy sobie historyjkę: Przystojny mężczyzna wybiera się z
kolegami do klubu. Przy barowym stoliku widzi tylko tył jakiejś blondynki.
Podchodzi. Kobieta ma bardzo dobrze wykonany makijaż ale ma go tyle,że dodaje
jej on hmmm coś ok. 5 lat. Ma też na
sobie seksowną czerwoną sukienkę. Mężczyzna od razu się w niej zakochuje.
Stawia jej drinka, potem drugiego,…, następnego. Co za tym idzie kobieta upija
się i ląduje z nim w łóżku. Rano stara się wymknąć do łazienki by poprawić
makijaż. A dlaczego? Bo boi się,że jak ten mężczyzna zobaczy ją w rozmazanym
tuszu do rzęs od razu ucieknie gdzie pieprz rośnie. Co więc jest tego skutkiem?
Ten mężczyzna żyje w błędzie, bo tak naprawdę nie wie jak jego ukochana wygląda
bez tej tony tapety. Zaś ona żyje w ciągłym strachu, że pewnego dnia
niespodziewanie zobaczy jej prawdziwe oblicze. Że poczuje do niej odrazę.
Rozczaruje się , ba i być może i
odejdzie od niej. A ona? Cóż różnie z tym w życiu bywa ale domyślam się,że
poczuje głęboki smutek i zrozumie, że może jednak warto było pokazać mu swoją
twarz. I tak oto na przykładzie
wymyślonej przez siebie historyjki pokazuję Wam istotę dzisiejszego problemu
wielu dziewczyn i kobiet.W strachu,że
zostaniemy same nakładamy na twarz tony podkładu, wszelkie bronzery i inne
wynalazki makijażowe. Zapominamy o tym, że najlepszy makijaż to ten którego
prawie wcale nie widać. To lekkie podkreślenie rzęs, delikatna pomadka,
muśnięcie buzi pudrem. Jasne, możemy odstawić się na imprezę w full make up.
Nikt nikomu nie broni ale istnieje coś takiego jak umiar. A wiele z nas o tym
zapomina. Szkoda… Podsumowując tę kwestię nie uważam,że wszyscy mężczyźni
tacy są. Stwierdzam,tylko iż większość uważa że makijaż u kobiety to podstawa.
A guzik prawda. Bo kobieta drogi mężczyzno zakochuje się w całym Tobie, a przecież
Ty nie stosujesz żadnego pudru czy też
tuszu do rzęs. Ty jesteś sobą. Ona kocha Cię takiego jakim jesteś. Więc i Ty
zrób coś dla niej i pokochaj ją taką jaką ją widzisz rano gdy wstaje zaspana
bez makijażu i przygotowuje Ci kanapki do pracy a nie tylko tą w koronkowej
sukience, głębokim smoky eye i czerwonej szmince.
Kwestia numer dwa
Maluję się bo boję się wyjść na
dwór bez pełnego makijażu
Oj drogie kobietki to największy
błąd jaki popełnia każda z nas. Robienie makijażu non stop sprawia, że po
części zatracamy nasze prawdziwe Ja. Tracimy to co w nas najpiękniejsze. Jeśli
sam puder już Ci nie wystarcza a po każdym zjedzonym nawet najmniejszym posiłku
poprawiasz usta pomadką to uwierz mi już co jest nie tak. Sama kiedyś miałam z
tym problem. Uważałam, że tylko makijaż zrobi ze mnie piękność od której nie
będzie można się opędzić.Twierdziłam, że mój „świecący się” nos- niestety mam
cerę mieszaną i skłonność do nadmiernego sebum szczególnie w tzw. strefie T,
jestem mniej atrakcyjna. Myliłam się. Przez swoje głupie i mało znaczące
kompleksy całkowicie odrzucałam szczere uwagi odnośnie tego, że niepotrzebnie
nakładam na siebie tyle pudru skoro i tak jestem śliczna. Ale jak to się mówi:
"Weź przegadaj kobiecie, jak ona wie lepiej". Nie wcale, że nie. Nie wiemy
lepiej. Czasem tylko nam się wydaje, że wiemy ale tak naprawdę nie zawsze to
wszystko wiemy. Czasem sobie tylko niektóre rzeczy wymyślamy,wyolbrzymiamy.Powstają one tylko w naszej wyobraźni i nie mają nic wspólnego z
rzeczywistością. Tworzą się przez to
później zbędne kompleksy które zatruwają nam życie. Wytwarzamy zbędną barierę
nad sobą i nie damy nikomu nam jej zniszczyć. Nie potrafimy się z tego wyrwać.
Beznamiętnie w to dążymy. Czy makijaż naprawdę jest najważniejszy? Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź :
NIE. Jeśli wstydzisz się pokazać swojemu chłopakowi, przyjaciółce a nawet najbliższej
rodzinie bez makijażu to chyba naprawdę masz duży problem z zaakceptowaniem
siebie. Koniecznie musisz spróbować z tym walczyć, zrozumieć że jesteś piękna
bez tych wszystkich błyskotek a oni wszyscy kochają Cię właśnie za to jaka
jesteś. Za Twoje niedoskonałości, piegi czy też nieliczne krostki na czole.
Kochają Cię bo jesteś sobą, jedyna w swoim rodzaju. A makijaż to tylko
urozmaicenie Twojego prawdziwego Ja. To tylko mała błahostka która daje sporo
frajdy ale nie jest aż tak konieczna.
Kwestia numer 3
Nadmiar makijażu szkodzi
Chyba co nie co na ten temat
wiem.Pisałam Wam już o tym przy okazji postu z moją kilkuletnią metamorfozą.W
czasach gimnazjum kompletnie przesadzałam z makijażem, co niestety wyglądało
strasznie komicznie. Później dziwiłam się dlaczego wszyscy tak dziwnie na mnie
patrzą skoro sama robiłam z siebie nie raz dziwoląga.Zamiast delikatnie
podkreślać swoją młodzieńczą twarz, nakładałam tony pudru, cieni do powiek i
wręcz wydzierałam włoski z brwi. Chciałam być idealna a zatracałam przy tym
prawdziwą siebie.Cieszę się, że te czasy są już dawno za mną bo nie chciałabym
wrócić już nigdy do swojego dawnego wyglądu. Co zatem do niego czuję? Odrazę?
Pogardę? Rozbawienie? Dwa pierwsze na pewno nie bo dopiero co zaczynałam swoja
przygodę z makijażem, zaś to ostatnie jak najbardziej ;D Do dziś śmieję się ze
starych zdjęć. Są one świetnym poprawiaczem złego humorku. Uśmiech na buźce
gwarantowany. Jednakże uważam na własnych błędach można się czegoś nauczyć. Z
wiekiem do mnie dotarło że mniej znaczy więcej i nie tylko mam na myśli tutaj
kwestię make up ;-) Lubisz robić
makijaże? Super. To Twoja pasja? Też super. Jesteś przez to szczęśliwa?
Wyśmienicie, ale nie przesadzaj. Szaleństwo jest fajne do pewnego stopnia.
Nadmiar makijażu a później zły demakijaż powodują liczne problemy z cerą.
Zatyka pory, tworzą się grudki na twarzy, drobne zaskórniki i krostki. Co zatem
może pomóc: Kilkudniowa przerwa od make up uratuje całą sytuacje. A Ty będziesz
promieniała zdrową, czystą skórą której nikt się nie oprze ;-)
Kwestia numer 4
Czy makijaż sprawi, że będziesz
lepsza od innych?
Nie raz sobie myślimy: Umaluję
się tak na maxa, pokaże tej lasce z pracy kto rządzi na tej imprezie. Oho. Zaszalejesz.
Nałożysz tony tapety, która spłynie pod wpływem temperatury, zwrócisz być może
uwagę kilku przystojniaków, być może któryś i Tobie wpadnie w oko. Ale? No
właśnie jest jedno ale. Nie pokażesz siebie na tej imprezie. Wszystko ukryje
twój makijaż. Nieznajomi zapamiętają Cię jako tą fajną malowaną lalę która była
u Matiego na domówce. Nie będą nawet wiedzieli jak masz na imię, co lubisz
robić w wolnym czasie a nawet jakie są Twoje ulubione chipsy. Będą tylko
pamiętali, że to Ty miałaś zabójczo długie, sztuczne rzęsy i krwisto czerwone
ponętne usta. Owszem. Fajnie jest zrobić się czasem na Barbie. Ale nie fajnie gdy ktoś
kocha tylko i wyłącznie twoją najpiękniejszą stronę. Kocha Twój makijaż,
wydepilowane ciało, świeżo umyte i pokręcone lub wyprostowane włosy. Nie kocha
Twojego uśmiechu, Twoich „worów” pod oczami. Twoich niesfornych kosmyków. Ciebie całej bez tej całej idealnej
obróbki. Taka osoba jest niezwykle płytka.Uważa że wszystko co wyidealizowane
jest super. „Nie wszystko złoto co się
świeci…”- powiedział kiedyś mądry ktoś. Czasem warto o tym pamiętać ;)
Ostatnia 5 kwestia
Brak pracy bo nie jesteś do końca "ładna"
Brak pracy bo nie jesteś do końca "ładna"
Skąd ja to znam. Nawet w swojej
dorywczej pracy jako ochroniarz imprez masowych dostrzegam, że tylko te ładne
dziewczyny mają przywileje u pracodawców czy nawet osób które na dany mecz czy
koncert przychodzą. Nie uważam, że ja jestem brzydka, bo sądzę że jestem taka
jaka powinnam być i sobie bardzo się podobam. Widzę tylko,że do mnie inaczej
odnoszą się panowie niż np. do mniej
urodziwej kobiety która stoi gdzieś w innym miejscu. Sztucznie mili? Nie chyba
nie. Taka już natura mężczyzn że kochają wszystko co piękne. Zapominają przy tym że ta idealność
przemija. Za parę lat czy to na mojej czy na Twojej twarzy pojawią się liczne
zmarszczki, posiwieją mi czy Tobie włosy. Sylwetka stanie się przygarbiona
a skóra nie będzie już taka jędrna i
gładka. Ile jest takich przypadków, że dziewczyna jest wyśmiewana czy w pracy
czy w szkole czy nawet wśród rówieśników
że nie ma idealnych kresek na powiekach albo że jej perfumy nie zgadzają się z
tymi ich „super” koleżanek. Bo przecież dziewczyna bez makijażu lub okularach
jest okropna. NIE! Kategorycznie się z tym nie zgadzam. Każda kobieta jest
piękna w oczach tego który się o nią stara. Każda z nas zasługuje na miano
księżniczki, damy albo skarba. Każda kobieta pragnie miłości. Nie liczy się to
jak wygląda a tylko to jaka jest dla innych.
Na zakończenie pragnę jeszcze raz
zakomunikować, że ten wpis nie ma na celu nikogo urazić. Wyraża on tylko i
wyłącznie moją opinię która być może dla niektórych będzie tylko kroplą w morzu
potrzeb. Możesz się ze mną zgadzać lub nie. Masz do tego pełne prawo. Poprzez
ten wpis chciałam tylko spróbować udowodnić NAM-dziewczynom i kobietom że
jesteśmy najpiękniejsze bez zbędnych kilogramów kosmetyków. Że najcudowniejszą
szatą są uśmiech, życzliwość i dobre słowo. A make up jest tylko maleńkim
dodatkiem upiększającym nieco naszą twarzyczkę. Czasem jest on też niezłym
poprawiaczem humoru. Chciałam też po części pokazać mężczyznom że nie zawsze
zakochujecie się w tym w czym chcecie. Kochacie nas w makijażu a nie wiecie nawet jak wyglądamy bez niego.
Przeraża Was pryszcz na twarzy czy zajad na ustach a sami przecież nie
jesteście idealni. I tego samego nie oczekujcie od kobiet. Owszem ona może być
idealna. Idealna dla Ciebie za to jaka jest ,a nie idealna dla wszystkich za to
kim próbuje być . W ten sposób tylko
ukrywa najlepszą wersję samej siebie. Ukrywa prawdziwe Ja. Swoje
słabości, wady. Nie próbuje pokazywać, że jest cudowna gdy jest sobą. Że tylko
bycie najlepszą wersją samego siebie czyni z nią wyjątkową wśród tysięcy innych
osób płci pięknej na całym świecie. I
tylko ją masz z tego tysiąca czy miliona
pokochać całym sercem i nie dać jej nigdy odejść.
Z tym masz rację nie powinno się czepiać tego że dziewczyna jest bez makijażu brzydsza czy coś, ona własnie ma odwagę dbać o skórę twarzy która oddychać powinna. A ten obraz idealnej kobiety/dziewczyny wypromowały media oraz USA. Potrzebny wpis zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńdziękuję ;) bo nikt nie jest idealny ;) owszem możemy być idealni ale np dla naszych rodziców, rodzeństwa lub swojej drugiej połowy :)
UsuńBardzo mądrze napisany post! Bardzo dużo tu rzeczy zawarłaś, która każda dziewczyna i nie tylko powinna przeczytać - tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńcieszę się że Ci się spodobało to co tutaj zawarłam :) to i tak tylko część tego co chciałam przekazać ;) nie wiem czy wystarczyło by strony na opisanie tego wszystkiego co od kilku lat widzę lub doświadczyłam odnośnie makijażu ;)
Usuńbardzo się cieszę że spodobał Ci się mój blog :) jest mi niezmiernie miło że tak pozytywnie oceniasz moje posty, wygląd oraz całego bloga :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Świetny post! Super napisane :) Ja za duzo się nie maluję, tylko na jakieś większe okazje, bo twierdzę, że ładniej się wygląda naturanie, a nie z toną tapety na twarzy.
OdpowiedzUsuńnaturalne zadbane piękno jest w cenie :)
UsuńMakijaż powinno robić się po to aby podkreślić urodę, uwydatnic to co ładne i zakryć to co mniej nam się podoba. Nie cierpię efektu maski.
OdpowiedzUsuńja również nie lubię zbyt dużej ilości makijażu, wygląda on wtedy strasznie nieestetycznie wręcz komicznie i odrażająco ;)
Usuńmakijaz jest dla kazdego i tak indywidualny jak kazda osoba. jesli ktos lubi ciezki makijaz to jego sprawa.
OdpowiedzUsuńco racja to racja ;)
UsuńBardzo ciekawy wpis, przeczytałam jednym tchem :)
OdpowiedzUsuńJa osobicie jestem zdania, że piękno leży w środku a nie na zewnątrz i, że ani drogie kosmetyki ani ubrania nie pomogą jezeli nie będzie się dobrym człowiekiem, bo prędzej czy pozniej prawda wyjdzie na jaw! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwidzę że myślimy podobnie :)
UsuńLubię robić sobie makijaż. Myślę że takie delikatne podkreślenie uroby a nie robienie tzw maski jest oki
OdpowiedzUsuńbo najlepszy make up to ten jak najbardziej naturalny :)
UsuńWiesz kochana. Może i jest tak, że faceci chcą naturalności u kobiet, jednak kiedy ta chodzi nie pomalowana nie zwracają na nią uwagi, bo jest po prostu nieatrakcyjna. Chyba ze dany facet jest już partnerem na dobre i złe, mężem, to woli partnerkę bez tapetki na buzi. Każdy jednak, czy to mąż czy nie mąż lubi kiedy kobieta o siebie dba.
OdpowiedzUsuńOsobiście zawsze lubiłam być dobrze pomalowana. Odkąd pamiętam zawsze lubilam dobrze wyglądać. Przez makijaż w jakim się stylizuje nazywają mnie 'malowaną lalą' szczególnie kiedy żyłam w Holandii gdzie kobiety mało co dbają o swój wygląd, cere i włosy. Zawsze znajdowałam czas na makijaż i wbrew pozorom nie zajmowało mi to dużo czasu. A lala nie wołano na mnie przez to, że tego tyle było, ale stylizacje makijażu w stylu gyaru gdzie kobiety wygladaja jak laleczki(japonski odłam ulicznego stylu) i jakoś mi to nie przeszkadzało. nie bylo to w kazdym razie przesmiewcze.
Po prsotu są kobiety które robią sobie makijaż , lubią to i robią to dobrze i takie które nie lubią. proste to dla mnie.
buziaki
Misa Durst
tutaj dbać o siebie a robić okropną tapetę na twarzy to są dwie różne rzeczy ;) napisałam przecież że nic do makijażu nie mam ;) ale jedynie uważam że czasem z nim przesadzamy ;)
UsuńKwestie, które poruszyłaś, są istotne. Ten temat, jako że ostatnio bardzo popularny, zmusił do przemyśleń także i mnie - entuzjastkę makijażu. I uważam, że powinno się rozpatrywać go w sposób indywidualny. O ile zgadzam się w stu procentach z tym, że kobieta nie powinna mieć problemu z pokazywaniem siebie bez grama makijażu, o tyle uważam, że kwestia "mocnego" a "naturalnego" makijażu jest i będzie zawsze punktem sporu. Makijaż powinien być wykonany umiejętnie, najlepiej tak, by pasować do danej osoby, ALE, także do jej upodobań! Jeśli mam ochotę narysować grubą, kolorową kreskę - zrobię to. A jeżeli nie mam ochoty na makijaż, nie nałożę go i z powodzeniem będę bez niego funkcjonować. Wypracowanie zdrowego podejścia - to chyba jest klucz do sukcesu.
OdpowiedzUsuńA co do tych facetów... Ci, którym na kobiecie zależy, a mam szczęście mieć takiego przy swoim boku, będą dbali wyłącznie o to, by kobieta sama dla siebie czuła sie atrakcyjna, by czuła się dobrze w swoim ciele. I właściwie nie zauważają różnicy - w make-upie czy bez... :)
Pozdrawiam!
bardzo mądrze powiedziane :) pozdrawiam cieplutko
UsuńBardzo przydatny post, ja sama wielokrotnie zmieniałam nastawienie do tego tematu. Gdy zaczęłam związek mało się malowałam i nie zawsze, nie przykuwałam uwagi do tego. Potem normą stał się podkład i tusz a zero pielęgnacji -brak wiedzy spowodował, że chciało się ukrywać i upiększać jednocześnie nie myśląc o stanie skóry. Wyszłam za mąż i ukończyłam szkołę kosmetyczną, maluje się często a do pracy zawsze krem bb lub podkład puder tusz i trochę różu(jestem recepcjonistką w dobrym hotelu 4gwiazdkowym - jestem więc wizytówką tego miejsca) na co dzień gdy jestem w domu, lub wychodzimy do rodziców nie maluje się wcale jednak na gonitwę na miasto czy coś nakładam krem bb. Jeśli jednak mam wyjście gdzieś zaplanowane czy okazję maluje się mocniej dlatego, że lubię -ot co. Nie maluje się dla kogoś, dla męża...maluję się dla siebie :) Mimo wszystko z dobrym makijażem, ubiorem i w szpilkach kobieta czuje się pewniejsza i jest to takie psychologiczne podejście :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się :)
UsuńGeneralnie zgadzam się z Toba. Ja mam tyle szczęścia, ze mój mężczyzna lubi mnie bez makijażu wiec nie muszę z rana czmychać do łazienki po pełny makijaż. Wydaje mi się, ze jeśli w związku oczekujemy za duzo lub nie akceptujemy siebie nawzajem to nie ma szans na długi i udany związek. Bo co jeśli zbrzydnę? Ucieknie do młodszej i ładniejszej? Marna perspektywa. Trzeba o siebie dbać oczywiście ale to nie tylko kwestia makijażu. Oczywiście, ze sie maluje ale nie potrzebuje grubej tapety. Nie występuję w telewizji ani nie jestem ścianą. Kosmetyki maja sprawiać, ze jesteśmy pewniejsze siebie a nie niepodobne do siebie...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
zeszminkanaustach.blogspot.com
dokładnie :) zazdroszczę takiego mężczyzny :) tacy to prawdziwy skarb :)
UsuńPost trafiony w punkt! Zgadzam się z Tobą.
OdpowiedzUsuńJa osobiście się nie maluję i nie czuję się przez to jakoś gorsza czy coś. Nie każdy musi się malować. Moim zdaniem każdemu najlepiej jest bez makijażu :)
Pozdrawiam ♥
One Masked Girl
zadbana naturalność jest najpiękniejsza :)
Usuńpozdrawiam :*
Jejku, ale się kochana rozpisałaś! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda niekiedy kobieta bez makijażu nie jest w stanie nigdzie się pokazać.
Dobrze, że powoli ten trend zanika i modna staje się naturalność :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
lublins.blogspot.com
czasami mam tak że pisałabym bez końca :)
Usuńzapominamy o tym że bez makijażu też jesteśmy piękne :)
pozdrawiam cieplutko
Piękny, mądry post. Tak samo jak autorka.
OdpowiedzUsuńdziękuję Kochana <3
Usuń