
Cześć Moi Kochani !
Sierpień już za rogiem, dziś dwudziesty dziewiąty lipca tak więc nadszedł
czas na ulubieńców minionego miesiąca. Przyznam, że trochę się opuściłam
ostatnio w tej serii za co przepraszam. Dziś nadrabiam tę zaległość, bo Wiecie
co? Ja naprawdę lubię taki jakby podsumowujący dany miesiąc wpis, ale wiadomo w
poprzednich pochłonęły mnie bez reszty posty ze stylizacjami. Pogoda ładna to
chcę jak najwięcej narobić zdjęć na zaś, już nie mogę się doczekać kiedy skoczę
na sesję na tle belek słomy. Ostatnio przeszły u nas dwie burze i spadło sporo
deszczu dlatego też belki nie powstały. Ale jak to mówią : co się odwlecze to
nie uciecze. Sierpień za pasem, wszystko zdążę zrobić. Dziś zabieram Was w
książkowo-jedzeniowo- lipcową podróż. Najważniejszym wydarzeniem lipca była
zmiana przeze mnie fryzury. Od dwóch tygodni mam krótkie włosy i Wiecie? Dobrze
mi z tym? Co do książek to ogólnie przeczytałam 6 pozycji literatury z wątkiem
drugiej wojny światowej ale też jedna książka była z akcją rozgrywającą się w
czasie bitwy warszawskiej. Coraz więcej tytułów o tematyce wojennej mam już
zapisanych w notesie, oczywiście już na przyszły rok. Do listopada mam 7
wielkich i bardzo opasłych tomów tak więc już nic z biblioteki nie wypożyczam.
Chociaż dziś zrobiłam mały wyjątek i wypożyczyłam niezwykłą książkę, ale o niej
będzie w ulubieńcach sierpnia. Teraz czas wspomnienie tych lipcowych.

zmiana fryzury
Każdy czasami ma potrzebę by zmienić coś w swoim życiu. Ja od dłuższego czasu miałam ogromne pragnienie by ściąć włosy. Kiedyś w zerówce miałam włosy za uszy, króciutkie niczym chłopczyca. Potem się je zapuściło i były nawet za tyłek. A potem się nie podcinało parę lat, aż nadszedł moment, że jednak wróciłam do fryzjera. Zaczęłam regularnie podcinać końcówki, zaś w tym miesiącu poszłam na całość i mocno skróciłam i wycieniowałam włosy. Na pewno parę dni nie mogłam się przyzwyczaić do tej fryzury jednak z każdym kolejnym coraz lepiej się w niej czuję. Co do moich włosów to mają one tendencję do szybkiego wzrostu co po dwóch tygodniach dało mi się już zauważyć. Sama krótka fryzura jest idealna na takie upalne dni jakie w tym roku serwuje nam lato. A więcej zdjęć z tej sesji znajdziecie tutaj .
Pokochałam wroga
W lipcu zaczęłam serię książek zwaną saga z rodu Petrycych autorstwa Mirosławy Karety. Książka jest o zakazanej miłości Polki i Niemca w okupowanym przez III Rzeszę Krakowie. Historia Jadwigi i Maxa jest niezwykła, bardzo mi się podobała. Nie wiem dlaczego ale ogromnie pociąga mnie literatura z wątkiem miłości w czasach wojny. I to czasem trudnej miłości, mało realnej ale jednak. Nie do pomyślenia było w tamtych czasach by Polka wiązała się z Esesmanem. A jednak, uczucie nie wybiera. To samo czytałam w książce " Esesman i Żydówka" autorstwa Justyny Wydry gdzie funkcjonariusz SS Bruno zakochał się w Żydówce o imieniu Debora. Wracając do sagi rodu Petrycych pierwszą część pochłonęłam w wielką przyjemnością a kolejne przeczytam wkrótce! :)
moja pierwsza książka od Maxa Czornyja
Byłam bardzo ciekawa jakie są książki tego autora i w końcu się dowiedziałam. Na początku były same thrillery spod pióra Pana Maxa jednak jak dowiedziałam się o " Córce nazisty" mega się ucieszyłam i musiałam ją wypożyczyć. Dodatkowo Pan Max Czornyj jest z Lublina, z mojego wojewódzkiego miasta tak więc wiele nas łączy :D Plus to, że pisze też książki z drugą wojną światową w tle. " Córka nazisty" to istna petarda, cóż więcej mogę rzec. Kipi emocjami, jest o Grecie córce esesmana, która odpokutowuje zbrodnie wyrządzone w czasie w wojny przez jej ojca. Bardzo mi się spodobało jak Pan Max opisał jej walkę z demonami przeszłości, książka jest ogromnie wciągająca, przeczytałam ją praktycznie w 2 dni, musiałam zrobić przerwę bo ostatnio trochę gorzej u mnie ze wzrokiem. Jestem pewna, że jakby było lepiej to w jeden dzień bym ją pochłonęła, polecam!
polne kwiaty
Jestem zakochana w pięknie polnych, dziko rosnących kwiatów. Chabry, rumianek, maki i inne, są dla mnie najpiękniejszymi po słonecznikach letnimi kwitnącymi roślinkami. Uwielbiam robić z nich bukiety, uwielbiam zachwycać się nimi gdy jadę rowerem a one dookoła tak pięknie się prezentują. Chabry i rumianek to nieodłączny element zboża, to jedyne chwasty które toleruję i które się mi podobają. Są takie dzikie, nieokiełzane, rosną w zgodzie z naturą, bez pomocy człowieka i to jest niesamowite! Co roku nie mogę się na nie napatrzeć. Lipiec to miesiąc polnych kwiatów, w sierpniu też są ale jest ich już znacznie mniej no i sierpień powoli przybliża nas do jesieni, ale się cieszę ! :)
pierwsze spotkanie z twórczością Kristin Hannah
Od razu mówię tak książka roztrzaskała mi serce na malutkie kawałeczki. Cóż to była za historia! Druga wojna światowa, okupowany Paryż, dwie siostry, miłość, śmierć, walka o przetrwanie, emocje sięgające zenitu. Ta książka wywarła na mnie przeogromne wrażenie, dawno tak dobrej i w dodatku zagranicznej nie czytałam. Świetny język, łatwy w zrozumieniu i sprawiający, że te ponad 500 stron leci w mgnieniu oka. "Słowik" to niesamowita historia godna wszelkiej uwagi, to książka o sile kobiet, sile miłości i sile wewnętrznej każdego człowieka. Bo każdy ma w sobie ducha walki, nawet jeśli dookoła szerzy się wojenna agresja, przemoc i śmierć puka do drzwi.
Klątwa Ruin- Magdalena Wala
Książki Pani Magdy poznałam w marcu, przeczytałam serię Za zakrętem i zakochałam się. Akcja "Klątwy Ruin" toczy się w swego rodzaju przededniu wybuchu wojny polsko -bolszewickiej w 1920 r. To historia Anieli i Rafała, chwilami zabawna, często poważna a nawet wzruszająca. Bardzo się mi ona spodobała a ucieszyłam się tym bardziej, że powstaje jej jak by to powiedzieć kontynuacja tylko, że oczywiście pod innym tytułem a jej premiera już gdzieś teraz będzie na dniach. Ubolewam tylko nad tym, że jest tyle książek a mi brakuje czasu i półek by je wszystkie wypożyczyć i przeczytać. No ale postaram się powoli krok po kroku się z nimi poznawać bo kocham taką wojenną literaturę.Zaś sama Pani Wala pisze tylko i wyłącznie książki z wątkiem historycznym co niezwykle raduje moje retro serce.
placuszki z borówkami
Jestem takim trochę niejadkiem jeśli chodzi o potrawy mięsne zaś kocham wszelkie domowe słodkości i proste placki czy naleśniki. Uwielbiam racuchy z jabłkiem na zsiadłym mleku ale lubię też na jogurcie naturalnym z sezonowymi owocami. W czerwcu robiłam z truskawkami, a w lipcu przyszedł czas na te z borówkami. Wyszły przepyszne, lekkie, rozpływające się w ustach. Na pewno przepis będzie na blogu Garnuszek i Foremka jaki prowadzę z siostrą. Dodam, że takie placki można robić praktycznie z każdymi owocami, są super pomysłem na pyszne śniadanie, deser, podwieczorek czy kolację.Świetne zarówno dla dzieci jak i dorosłych łasuchów.
Poezja Marka Grechuty
Marek Grechuta oprócz tego, że był niesamowitym artystą, pięknie interpretował muzycznie poezję polskich wieszczy to sam pisał przepiękne wiersze. W lipcu miałam przyjemność przeczytać tomik jego autorskiej poezji pt. " Pani mi mówi niemożliwe". Ależ mi się podobało, fajnie było poznać twórczość Pana Marka z tej poetyckiej strony. Jestem zauroczona tym człowiekiem bez reszty, będę szperać po bibliotece czy nie ma więcej książek o jego osobie i twórczości. Bo chcę więcej i więcej :) Książka ta liczyła coś ok. 200 stron może trochę więcej, ale czytanie to była czysta przyjemność uwierzcie mi!
jogurtowe ciasto z wiśniami
Czym byłby lipiec bez ciasta z wiśniami. Przepis na niego podam w sobotę na blogu Garnuszek i Foremka. Dziś mogę Wam powiedzie, że wyszło pyszne, lekkie, puszyste ale też lekko wilgotne i bardzo smaczne. Wisienki dodały mu takiej fajnej kwaskowatości która super łączy się ze słodyczą ciasta. Bardzo lubię lato właśnie za możliwość pieczenia ciast ze świeżymi owocami, za zrobienie z owoców dżemów i soków. Uwielbiam herbatę i właśnie kawałek takiego pysznego ciasta do niej. Normalnie czysta poezja w kulinarnym tego słowa znaczeniu rzecz jasna ;)
słoneczniki
Uśmiech gości na mej twarzy, bo zakwitły długo wyczekiwane przeze mnie słoneczniki. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham te letnie kwiaty, cieszę się, że pojawiły się w ogródku i,że mogłam już zrobić z nimi bukiet a także zdjęcia ale na razie cicho sza ;) Słoneczniki kojarzą mi się z radością, uśmiechem, życzliwością i słońcem. Nie bez powodu w swojej angielskiej sunflowers nazywane są słonecznymi kwiatami, coś w tym musi być. Kto je lubi tak bardzo jak ja ? A kto robi bukiety, przyznajcie się ;)
wschód słońca
Nie należę do rannych ptaszków, ze wstawaniem u mnie zawsze jest na bakier. Bo jak mam wolne to budzę się o piątej i nie mogę zasnąć to czytam potem książkę do np. 9 i wstaję. A jak mam do pracy to ciężko wstać, jest silne przyciąganie z łóżkiem. Znacie to? No ale zdarza się, że muszę wstać do pracy po 4 i jak jadę to... na początku lipca minutę przed godziną 5 nad ranem zobaczyłam niesamowity wschód słońca. Uwieczniłam go na fotografii, jechałam wtedy samochodem ( jako pasażer rzecz jasna). To był mój pierwszy taki wschód słońca jaki zobaczyłam w całości i jaki sfotografowałam. Pamiętam, że tego dnia nie miałam humoru, byłam niewyspana a tu poranek taką niespodziankę i przyjemność mi sprawił :)
Ostatni list od kochanka
Wyżej wymieniony film obejrzałam w przedostatnią sobotę lipca. Dodam, że nakręcono go na podstawie książki autorstwa Jojo Moyes o tym samym tytule. Ah co to był za film! Ogromnie mi się podobał, książkę przeczytałam 4 lata temu. Historia miłości Jennifer i Anthonego bez reszty skradła moje serce. Wątek ich romansu toczy się w latach 60 XX wieku przez co jeszcze bardziej spodobał mi się ten film. Ogólnie akcja filmu toczy się w czasach współczesnych kiedy to dziennikarka Ellie natrafią na tajemniczy list z 1965 roku. Postanawia lepiej poznać historię miłości dwojga ludzi żyjących w tamtym czasie. Ogromnie polecam każdemu, warto obejrzeć! :)
To już wszyscy ulubieńcy miesiąca lipca 2021. Pozostanie w mej pamięci jako miesiąc upalny, burzowy i trochę deszczowy. Ale miesiąc ciekawy, dobry, smaczny. Nie będę narzekać bo było naprawdę fajnie, oby sierpień był równie dobry a nawet lepszy. I tego Wam i sobie życzę! Przesyłam uściski i całusy, do usłyszenia już w nowym miesiącu!
***