Robiąc ostatnio porządki na
Pulpicie, natknęłam się na napisany grubo ponad 5 miesięcy temu tekst, którego
nie wiem z jakiego powodu nie opublikowałam. Postanowiłam że powrócę nieco do
tematu life stylu na blogu. I napiszę coś od serca. Ode mnie dla Was. Moje
przemyślenia. Ale czym mogłabym się z Wami podzielić. Sama nie wiem. Ostatnimi
dniami wiele dzieje się w moim życiu. Mam tysiące myśli. Nie wiem jak zebrać je
w całość. Czasem mam ochotę głośno wykrzyczeć czego chcę, czego mi brakuje lub
co we mnie tak kolokwialnie mówiąc „siedzi” a innym razem zamykam się w sobie,
milczę bądź udaję, że wszystko jest w porządku. Czy zatem to udawanie jest
dobre? Czy warto udawać? Czy nie lepiej powiedzieć co leży nam na sercu niż
dusić to w sobie i czekać na tzw. „zbawienie”? Czy jest w ogóle coś takiego?
Temat widać już mam więc nie przedłużając od razu przejdę do rzeczy i wyleję
nieco serca goryczy, własnych przemyśleń i grama smutku.
Ile razy miałeś tak że robiłeś
coś, mówiłeś coś a nikt nie brał tego pod uwagę? Próbowałeś z całych sił a ktoś
jak to się mówi miał to w dalekim poważaniu? Mimo to robiłeś to nadal,
walczyłeś z tym, nie dałeś się „zjeść” i starałeś się by wszystko było ok. Czy
było? Czy tkwienie w czymś co nie przynosi nam szczęścia jest normalne? Czy
robienie czegoś czego nie lubimy jest wskazane? Po co tkwić w czymś co jest
bezsensowne? Często zapominamy, że to wszystko sprowadza nas na dno, z którego
będzie nam ciężko się wydostać. Zakładamy na twarz „maskę” z uśmiechem i
każdego dnia idziemy z nią czy to do pracy, szkoły a nawet w odwiedziny do
kogoś bliskiego. Nie okazujemy tego co w głębi duszy czujemy. Nie chcemy by
ktoś o tym wiedział. Nie dajemy komuś „rozebrać” nas ze wstydu, złości,
tęsknoty czy zwykłego smutku. Chcemy to zatuszować. Cytując słowa wiersza :
Kiedy cierpimy wykrzywiamy
lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie
ramionami
Silni, cyniczni z
ironicznie
zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zamkniętych
oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości
Małgorzata Hillar
„Dopiero późną nocą
(…)”. W nocy myśli mają nieprzyjemny zwyczaj zrywania się ze smyczy. Czujemy
mocniej, tęsknimy bardziej, szalenie brakuje nam czyjejś obecności. W dzień nie
odczuwamy tego tak mocno jak właśnie nocą. Płaczesz, szlochasz, rano budzisz
się spłakana, nakładasz gruby makijaż, przyklejasz uśmiech i idziesz do pracy.
Wszyscy myślą że jesteś szczęśliwy/szczęśliwa. Że tryskasz energią, układa Ci
się w domu, dobrze żyjesz z mężem. Nie wiedzą że może akurat on się nad Tobą
znęca albo że udajesz że kogoś masz a tak naprawdę jesteś sam jak przysłowiowy
„kołek” i nie masz nawet do kogo uchylić ust, o bliskości czy zwykłym „dobrze
że jesteś” nie wspominając. Bo Ty udajesz. Udajesz, że jest dobrze choć nie
jest. Gryziesz się, ukrywasz to co czujesz. Zżera Cię od środka, nie możesz
jeść, spać, normalnie funkcjonować. Boisz się ufać ludziom, omijasz ich,
ukrywasz się i nie chcesz nawiązywać nowych znajomości. Tkwisz w dole swoich
problemów, kompleksów czy Bóg wie czego. Zaczyna się od jednego problemu, potem
jest drugi, piąty, dziesiąty, potem ich już nawet ich nie liczysz. Za każdym
razem schodzisz coraz niżej, niżej i niżej aż wreszcie lądujesz w dole i
uświadamiasz sobie, że nie ma kto wyciągnąć do Ciebie ręki i pomóc Ci z niego
wyjść. Dlaczego więc tak uporczywie tkwisz w swoich problemach i nie chcesz by
ktoś wiedział co czujesz? Odpowiedź jest prosta. Wiesz, że być może ta osoba
uzna Twoje problemy za nieważne, nic nieznaczące i głupie. „Taki problem to nie
problem” „Wiesz ja mam gorzej i jakoś żyję”. Ile razy to słyszysz? Ile razy
ktoś Ci tak powiedział? Widzisz… W tych czasach lepiej jest coś ukrywać niż się
otwierać przed każdym człowiekiem. Nigdy nie wiesz o jaki krok może posunąć się
ta druga osoba. A co jeśli wykorzysta Twoje zwierzenia przeciwko Tobie? Chociaż
z drugiej strony ciągłe ukrywanie, udawanie że jest cudownie i jak to idealnie
mi wszystko idzie lepiej czasem choć po części się z tego komuś zwierzyć. Nie
chcesz mamie, siostrze czy przyjacielowi? Skorzystaj z fachowej pomocy,
skontaktuj się z terapeutą, porozmawiaj. Wyrzuć z siebie to wszystko, oczyść
duszę i zacznij ŻYĆ! ŻYJ. PO PROSTU ŻYJ.
koszula / Sinsay
marynarka / House
zegarek / Avon
spodnie i buty / targowisko miejskie
❤❤❤
Szukałam wszędzie takich cudownych spodni w paski, świetnie w nich wyglądasz <3
OdpowiedzUsuń❤❤
UsuńUwielbiam tą piosenkę!! ❤️ jeśli chodzi o spodnie są fajne, chodź nie wiem czy bym w nich dobrze wyglądała... ;)
OdpowiedzUsuńja też :) zawsze możesz spróbować :)
UsuńStylizacja fantastyczna..A przemyślenia. Kochana to Twój blog, Twoje miejsce. Dziel się nimi :*
OdpowiedzUsuńdziękuję :) oj masz rację, ale czasem nieśmiałość bierze górę nad wszystkim ;*
UsuńPołączenie białej koszuli ze spodniami w paski wygląda bardzo elegancko. Fajny look. :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńOj to prawda, trzeba czerpać z życia ile się da! :)
OdpowiedzUsuńCudownie wyglądasz, bardzo ładnie zestawienie.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
dokładnie tak :)
Usuńdzięki:)
Spodnie bardzo mi sie podobają.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo podoba mi się ten zestaw! Jest świetny ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
BLOG
INSTAGRAM
dziękuję :)
UsuńTeż jestem zdania że nie ma sensu ciągle ukrywać co nam się nie podoba, co jest nie tak. Szkoda zdrowia psychicznego i naszego życia, pierwsza część tego co napisałaś jest mi bardzo znajoma niestety, ale cały czas nad tym pracuję ;)
OdpowiedzUsuńSpodnie świetne, sama niedawno kupiłam podobne więc bardzo mi się podobają!
+obserwuję :)
amelia-bloog.blogspot.com
szkoda życia, na ciągłe zamartwianie się :)
Usuńdziękuję :)
Świetne spodnie! Jestem jak najbardziej za paskami, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://najlepszy-blog-monki.blogspot.com/
dziękuję :)
UsuńUwielbiam ten wiersz :) Podoba mi się Twoja stylizacja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
www.tipsforyoungers.blogspot.com
ja też :)
Usuńdziękuję :)
"Cos od serca" zawsze jest piekne, nie myliłem sie. Super stylizacja!
OdpowiedzUsuńdokładnie :) dziękuję :)
UsuńSuch a cool and chic combo dear! Love your pants <3
OdpowiedzUsuńthanks! <3
UsuńNie da się tak zbyt długo udawać. Kiedyś właśnie zakładałam taką maskę, bo stwierdziłam, że będę kroczyć przez życie z uśmiechem na ustach wbrew wszystkiemu ale nie byłam szczęśliwa. To się we mnie kotłowało aż w końcu wybuchło. Wtedy wiedziałam, że czas na zmiany.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą spodnie są boskie :)
prędzej czy później coś w nas pęka :)
Usuńdziękuję :)
Boskie są te spodnie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
dzięki :)
UsuńBeautiful post <3 Love your outfit!
OdpowiedzUsuńI followed you, I hope you want to follow me back <3
http://makeyourperfectstyle.blogspot.com/2018/09/its-never-late-to-find-yourself.html
thanks! <3 best regards darling :)
UsuńAle masz cudowne stylizacje, a włosy mega! ❤️
OdpowiedzUsuńdziękuję❤️
UsuńRewelacyjne te spodnie. Przyznam, że nigdy nie odważyłam się nosić kontrastowych pasów z uwagi na swoją figurę, ale bardzo mi się podobają!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń